Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Korzystając z okazji że jesteśmy w Chefchaouen także rano przesuwamy nasz wyjazd na 9:00 tak by jeszcze przed śniadaniem zdążyć wyjść do miasta z aparatami. Okazuje się, że każdy pokój ma przynajmniej jednego przedstawiciela na naszej przechadzce. Ruszamy po prostu przed siebie bez mapy, planu i żadnych konkretnych celów. Jakże inne miasto mamy teraz przed nosem, pusto, cicho, klimatycznie. Ulice jeszcze puste, sklepy pozamykane, nagle wąskie przejścia, które wczoraj wieczorem powodowały korki na trasie są całkiem szerokimi uliczkami, delektujemy się samotnością. Robimy zdjęcia, mamy to czego najbardziej nam brakowało wczoraj wieczorem: światło, lada chwila powinno pojawić się nawet słońce, piękne drzwi i okna, fasady budynków w błękicie. Nic tylko spacerować i fotografować. Pojedyncze kociaki przecinają nam drogę, co poniektóre drzwi uchylają się a zaraz potem wymykają się bezszelestnie zakapturzeni mężczyźni, kobiet mało, za to chwilę przed ósmą w drogę do szkoły udają się dzieci. One znacznie ożywiają miasto, pokrzykują nucą wesoło, niektóre także skaczą tym samym wnoszą nowe życie do miasta. Odkrywamy miejsca, do których wczoraj nie doszliśmy. Wrodzona ciekawość każe nam zaglądać także w boczne przejścia i uliczki, które już nie są aż tak czyste i wymuskane jak te ogólnodostępne. Ale to właśnie prawdziwy Chefchaouen. Uśmiechamy się kiedy widzimy nawet pnie drzew pomalowane na niebiesko.
Póki co brakuje tutaj zieleni, widzimy winorośl, powojniki i bluszcz, które lada chwila wypuszczą świeże liście, a potem i kwiaty a nawet owoce i tym samym wzmocnią tylko urok tego miejsca. Sesja w toku, bez problemu intuicyjnie wracamy na główny plac, potem do naszego hotelu.
Śniadanie już na nas czeka. Tak pysznego gęstego soku pomarańczowego jeszcze nie piliśmy. Pachnący, bardzo owocowy i przesłodki. To kolejny plus bycia tutaj wczesną wiosną.
Widoki nadal nieziemskie, szerokie doliny, mnóstwo zieleni, kwitnące łąki a to na pomarańczowo, gdzie indziej na żółto. Praca wre na polach. My zatrzymujemy się na kawę i tonem znawcy zamawiamy nos-nos oraz herbatę. Zaraz potem wjeżdżamy w gaj pomarańczowy. Jak okiem sięgnąć same pomarańcze. Szybko zapada decyzja że chcemy spróbować tych owoców. Wyglądają pysznie i tak samo smakują. Nie ma co czekać, prosimy sprzedawcę by pokroił nam pomarańcze na ćwiartki na miejscu i takie ociekające sokiem wprost z drzew jemy na ulicy. To dopiero frajda.
Ruszamy w drogę. Przed nami dłuższy przejazd do Volubilis, to rzymskie ruiny . Świetnie przygotowane do zwiedzania. Spotykamy się z bardzo miłym i przede wszystkim kompetentnym przewodnikiem, który zaskakuje nas co rusz słówkami po polsku oprowadzając po obiekcie. Miasto musiało kiedyś naprawdę imponująco wyglądać. Nas oczywiście urzekają dodatkowo bociany, które akurat na jednej z kolumn nieprzypadkowo najwyższej mają swoje wielkie gniazdo. Długo obserwujemy je stojąc na pozostałościach bazyliki i rozstrzygając czy w gnieździe są młode czy nie. Ostatecznie zgodnie przyznajemy rację Sławkowi, który rozwiewa nasze wyobrażenia mówiąc, że zamiast piskląt w gnieździe jest tylko worek foliowy. Cóż, wyobraźnia czyni cuda.
Zataczamy wielkie koło obchodząc całe stanowisko i poznając przeznaczenie kolejnych budynków.
Teraz przed nami tylko krótki przejazd do Meknes. Jesteśmy już jednak bardzo głodni i zaczynamy od posiłku. W restauracji na tarasie z widokiem na mury miasta jemy po raz kolejny tadżin, kuskus i warzywa. Każde miejsce ma swój urok. To także. Powoli stajemy się koneserami i potrafimy odróżniać smaki i składniki poszczególnych dań.
Posileni spotykamy się z przewodnikiem, przeuroczym starszym panem, który w bardzo elegancki sposób zaprasza nas do zwiedzania miasta. Wielkie wrażenie robi na nas budynek gromadzący wodę. Piękne wielkie przestronne pomieszczenia i stare mury zadziwiają wielkim rozmachem. Tak samo okazała okazuje się brama Mansur. Następnie szkoła koraniczna i wielki plac. To dopiero przedsmak do Placu w Marrakeszu ale już tutaj odkrywamy uroki takiego miejsca. Są kuglarze, są bajarze, znachorzy, zaklinacze węży, osoby malujące henną dłonie i stopy, garkuchnie. Przechadzamy się pośród całego tłumu miejscowych głównie mężczyzn. Następnie kierujemy się na lokalny targ po drodze mijamy jeszcze małpy na łańcuchach i mocno zaniedbane kuce i konie. To akurat smutny widok i nikomu z nas się nie podoba miejscowe podejście do zwierząt. Humory poprawia nam targ, który czaruje kolorami, zapachami i smakami. Największe zainteresowanie budzą w nas wielkie misy z oliwkami, te mają tutaj różne kolory: żółte, czarne, zielone, z pietruszką, z chilli, z migdałami, duże i małe, z pestkami i bez. Obok równie atrakcyjnie prezentują się stoiska z ciasteczkami, są ich tu dziesiątki rodzajów, głownie maślane lub z masłem orzechowym i różnymi nasionami, bakaliami, maleńkie niczym pralinki, trochę większe na jeden chaps, są i rurki albo rożki. Na niektórych stoiskach widać ich produkcję. W sekcji mięso i ryby sporo atrakcyjnych porcji wołowiny i jagnięciny. Są także podroby, kopyta, głowy. Ryby i owoce morza to tylko kilka stanowisk. Potem żywe zwierzaki: kury, indyki, króliki, gołębie, tak po prostu w klatkach do kupienia w wersji na żywo lub nie.
Czas na powrót do autobusu, przed nami zachód słońca i przejazd na nocleg do Fezu. Wcześniej jeszcze zatrzymujemy się w sklepie, by nie tylko słuchać o lokalnych winach z Meknes ale móc także je zakupić.
Dzisiejszy nocleg w riadzie, czyli niegdyś mini pałacu w medynie, a teraz hotelu. Kolacja także na miejscu. Jest znowu dość chłodno , i mimo, że w ciągu dnia biegaliśmy w krótkim rękawku to teraz nakładamy kolejne warstwy na siebie a w pokojach mamy włączone piecyki lub klimatyzację na ogrzewanie.
Z kolacją jest śmiesznie, bo długo trwa zanim pan poda nam wcześniej zamówione dania, poza tym pojawiają się najpierw ulepkowate ciastka z miodem, które wedle zaleceń pana kelnera powinniśmy jeść z zupą. Miała być harisa, a my jesteśmy prawie pewni, że dostaliśmy zupę z dyni tuż obok na talerzyku były mini kopczyki z różnymi warzywami i pastami, więc za przykładem Asi pomieszaliśmy wszystko razem w zupie. Efekty były różne. Drugie danie za to okazało się już bardzo smaczne i po raz pierwszy zamówiliśmy jagnięcinę, która była naprawdę bardzo smaczna. Kolacja się nam trochę przedłużyła i tacy rozgadani i najedzeni poszliśmy spać. Jutro kolejna porcja wrażeń.
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "