Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Powoli zmierzamy do ostatniego punktu na trasie, jedziemy nad wybrzeże, gdzie zamierzamy spędzić trzy noce i wypocząć. Po drodze jednak zaglądamy do jaskini tłuszczaków, przewodnik zabiera nas na długą przechadzkę w zupełnych ciemnościach bez ani iskierki światła poza lampą którą doświetla nam drogę. Ptaków jest tu kilkanaście tysięcy, szaleją nad naszymi głowami, krzyczą z całych sił i w jaskini panuje przez to niesamowita atmosfera.
Kawałek naszej trasy w stronę Caripe wiedzie przez góry, potem docieramy już do morza. Chcemy zdążyć na plantację kakao, ale karnawał i niedziela krzyżują nam plany, za to udaje się nam zdążyć przed zamknięciem do małego sklepiku z artykułami czekoladowymi i kakao z plantacji obok. Obkupujemy się w same delikatesy i zmierzamy do naszego hotelu.
Tu gorąco, pokoje nie do końca spotykają się z naszym zachwytem. Mimo prób zamiany, podmiany, szukanie miejsc gdzie indziej, musimy pogodzić się z wizją pozostania tu przez kolejne dni. Sam ośrodek wpisany zresztą jak podobne w których nocowaliśmy dotychczas na listę hoteli butikowych i luksusowych nie ma tego czegoś co najbardziej nas urzekło we wcześniejszych hotelach. Brakuje tu miłych i uczynnych osób, które by się nami zajęły sprawiając, że cały pobyt byłby wyjątkowy. Spotykamy się tylko ze słowami, nie ma, nie będzie, nie wiem.
Opanowujemy sytuację, odkrywamy piękną plażę, szumiące i to bardzo głośno morze, piękne rośliny.
