Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Paryż 29.03-02.04.2017

Prima aprilis czy Święto Ryby?


01-04-2017

Prima Aprilis, a tutaj to święto ryby. I rzeczywiście wszędzie wizerunek ryby, i takiej z czekolady i takiej papierowej. My jednak nie na żarty wracamy na śniadanie do naszej kawiarni z pysznymi rogalikami i sokiem z pomarańczy, Dość rześko jeszcze, ale już wynurza się nad dachami słońce gwarantując kolejny dzień wczesnej wiosny.

Na dzisiaj zaplanowaliśmy przejazd pod operę. Od niej zaczniemy trzygodzinny blok zwiedzania Paryża z przewodnikiem, Michał czeka na nas na placu przed operą. Robi dowcipny wstęp do zwiedzania po czym kupujemy bilety, mamy słuchawki i jako jedna z niewielu grup wchodzimy do przestronnego budynku. Gmach samej opery jest już imponujący na zewnątrz, a oglądany od środka co raz otwiera nam oczy ze zdziwienia, jest tu sporo różnych przepięknych miejsc, sal, scena robi wielkie wrażenie lobby, taras z widokiem na Paryż. Wszystko okraszone anegdotami ze strony przewodnika sprawia nam wielka frajdę. Czasu mało a zwiedzania sporo, dlatego nie korzystamy z zaproszenia na kawę i idziemy do Galerii La Fayette. Ta musi zrobić wrażenie, i choć prawie nikt z nas nie nastawiał się na zakupy w Paryżu, to mijane teraz marki muszą zostać zauważone. My jednak chcemy zobaczyć przepiękną kopułę wieńczącą tutaj dach. Kolorowe witraże dookoła, wspaniała konstrukcja, Michał zabiera nas na piętro skąd widok jest jeszcze bardziej okazały, a potem wywozi nas na dach, skąd widać przepiękny widok na cały Paryż. Pięknie prezentuje się rozpoznawalna wszędzie Wieża Eiffla, obok dachy odwiedzanych przez nas budynków, w oddali Luwr i wzgórze z bazyliką Sacre Coeur.

Ponieważ pogoda jest idealna, niebo błękitne i brak chmur widok jest rewelacyjny.

Metrem przejedziemy pod Łuk Tryumfalny, mijaliśmy go już w drodze z lotniska do hotelu ale teraz będzie okazja by podziwiać go w całej okazałości z bliska. I wreszcie Pola Elizejskie, które zna każdy z nas, to one najczęściej grywają w filmach jako scenografia dla wielu fabuł filmowych. Ruch jak zwykle spory, rondo bez reguł robi na nas wrażenie.

Po zdjęciach i poznaniu historii łuku a potem dzisiejszego święta ryby we Francji ruszamy na spacer po Polach. Czujemy nogi, nie da się ukryć. To już czwarty intensywny dzień zwiedzania w Paryżu. Sporo chodzenia, schody, podejścia, tuptanie w miejscu dlatego wizja kawy w jednej z tutejszych kawiarni ożywia nas na chwilę.

Kasia planowała czas wolny ale zgodnie decydujemy się na lunch, jedziemy metrem w okolice Wielkich Bulwarów gdzie mamy zamiar odwiedzić restaurację - jadłodajnię. Będzie bardzo swojsko, gwarno, niezbyt drogo i dość wesoło. Menu tradycyjne, bardzo francuskie. Decydujemy się na zestaw dnia, inni wolą foie gras, są ślimaki, wyjątkowo tanie wino.

Po kilku posiłkach mamy już wprawę znawcy w ocenie podawanych nam posiłków. Miejsce podoba się nam wszystkim. Posileni, wypoczęci i pełni nowych sił metrem jedziemy na wielki targ, gdzie czekają na nas obiecane zakupy spożywcze. Sery, czekolady, oliwy, trufle, dodatki kulinarne. Potem spacer po St. Germain – wspaniałej dzielnicy z mnóstwem małych knajpek, restauracji, sklepików.

Powłóczymy już noga za nogą i podziwiamy Kasię, która z lekkością elfa przeskakuje z jednej strony ulicy na drugą pokazując kolejną cukiernię i jeszcze jeden butik z czekoladą i nowe odkrycie concept store z ciastkami…

Kiedy mamy do wyboru kolejne minuty na spacerze lub przejazd najbliższym metrem do restauracji bistro na mała przekąskę na kolację nikt nie ma dylematu co należy zrobić. Wszyscy zgodnie marzymy już tylko o tym by wygodnie zasiąść na kanapie albo w wygodnym krześle i odpocząć na dobre.

Dzisiejsze bistro to znane i modne miejsce prowadzone przez Polaka, który nawet wypatruje nas przy stoliku i przychodzi się przywitać.

Zagadujemy go o życie w Paryżu i restaurację. Próbujemy specjałów francuskiej kuchni w nowym wydaniu. Około 22 zjeżdżamy do hotelu. Jesteśmy naprawdę zmęczeni.

Pojechali i napisali: