Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Ostatni dzień zwiedzania przed nami, opuszczamy Trynidad dość wcześnie by dotrzeć po zaledwie kilkudziesięciu minutach do niegdyś wielkiej plantacji trzciny cukrowej. Po dziś dzień ostała się wysoka na 47 metrów wieża i stary pałac będący niegdyś domem mieszkalnym bogatej rodziny Hiszpanów. My najpierw wspinamy się na wieżę by stamtąd obejrzeć całą okolicę, potem pałac i próbujemy soku z trzciny cukrowej, który sobie najpierw wyciśniemy.
Kolejny postój to Sancti Spiritus małe miasteczko, gdzie poza spacerem po placu głównym mamy lunch. A stąd już niedaleko do Santa Clara, miejsca gdzie pielgrzymuje sporo turystów do Mauzoleum Che Guevary. I my zatrzymujemy się pod pomnikiem, a potem wchodzimy także do muzeum. Miejsce bardzo ładnie zagospodarowane. Robi wrażenie.
Trochę dyskutujemy o bohaterach i kontynuujemy podróż w stronę raju. Przed nami teraz 3 noclegi w bajkowej scenerii Morza Karaibskiego. Jedziemy na Cayo Santa Maria, gdzie 40 kilometrów od lądu jest kilka wspaniałych hoteli i cudna plaża.
Zamierzamy opalać się, łapać słońce tym bardziej, że dochodzą nas słuchy, że majówka w Polsce nie wypadła zbyt dobrze jeśli o pogodę chodzi.
Zatem nadrabiamy, u nas w zapowiedziach 33 stopnie, pełne słońce, woda 27 stopni, korale i małe rybki – czego chcieć więcej?
