Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Kolejna już edycja Tusinka rusza właśnie dzisiaj. Nie możemy zliczyć która to już z kolei, wyszło że 5. Od tylu lat spotykamy się co roku na tydzień my Mamy z dzieciakami w Rozogach w Zajeździe Tusinek. To tutaj przez tydzień nasze dzieciaki i te większe i te mniejsze mają zajęcia edukacyjne po śniadaniu i po obiedzie, przez tyle lat wrosły już w to miejsce, znają każdy kąt, co roku szukają swoich starych znajomych pośród królików, koni, kóz i psów. Tym razem odkryły nowe capki w zagrodzie, jednego nawet lekko rannego, któremu niosły pomoc. Klatkę królików zajęła wielka, naprawdę wielka zajęczyca z gromadką pięknych maluchów. Obok bażanty i pies. Po ogrodzie spaceruje kot, chowa się przed nami, bo dopiero co wrócił ze szpitala. Nowością są papugi, które grzeją się w słońcu na werandzie. Kozy, kury i krówki będziemy oglądać z bliska dopiero jutro, dzisiaj był tylko obchód zapoznawczy.
Mamy rekordzistki jechały tutaj aż 6 godzin by o 16:00 zasiąść do wspólnego obiadu, jesteśmy z Kalisza, Poznania, Torunia, Gdyni i Warszawy. Na stole jak zwykle pyszności, kiedy polecam komuś Tusinek to tutejsze jedzenie oparte na naturalnych składnikach prosto z ogrodu lub z koźlarni to pewniak. Poza tym przepisy babcine, czyli to co smakuje wszystkim bez podziałów. Były już pierogi, racuchy, swojskie sery, pasta jajeczna, gulasz z kopytkami i mnóstwo warzyw, ziół i owoców.
To piękny czas na Mazurach, w lasach jagody, kurki, w ogrodzie kwitną cukinie, świeża marchewka i dorodne pomidory.
Pierwszy wieczór organizacyjny za nami.
Jutro niedziela i pierwsze zajęcia.
