Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Węgry 23-30.08.2017

Przez balaton promem aż do Unesco


24-08-2017

Piękna pogoda nie zawodzi, a gdy słońce świeci nad Balatonem, widok musi być niesamowity. I mimo wakacji jakoś nie chce się nam zbyt długo spać, ale też nie chce się nam wyruszyć zbyt szybko i dlatego chcemy jeszcze skorzystać z uroków tego miejsca. Zatem najpierw szybko szykujemy się na śniadanie. Te jak na miejsce przystało bardzo obfite i eleganckie. A prosecco i to kilka rodzajów podane w wielkiej misie na lodzie to już naprawdę powiew wielkiego świata.

Widać, że nie tylko my korzystamy z uciech i dobrodziejstw tego miejsca. Ponieważ światło jest teraz dobre ruszam na zdjęcia wokół hotelu a dzieciaki z Maciejem jeszcze wskakują do basenu. Przedtem jednak wszyscy sprawdzamy prawdziwą głębokość Balatonu, jest płytko jak zawsze tutaj, woda niezbyt ciepła ale na pewno kilka stopni ma więcej niż jeziora na Mazurach. Jednak po próbie w Balatonie, wracamy na basen w hotelu. Balaton na wyciagnięcie ręki, woda ciepła, bąbelki i o tej porze basen tylko dla nas.

Jednak czas płynie nieubłaganie i trzeba ruszyć dalej, teraz przed nami jeszcze jedno miejsce nad Balatonem, które podobno słynie ze swojego położenia na półwyspie, ma piękne opactwo benedyktyńskie i jest szeroko polecanym miejscem na forach i w przewodnikach. By się tam dostać musimy przeprawić się przez jezioro promem, ponieważ Tihany leży na najmniejszym przewężeniu na całym jeziorze dopływamy tam promem. To okazuje się tylko dodatkową atrakcją bo przejażdżka trwa bardzo krótko, ale można wysiąść na taras i podziwiać widok na Balaton.

Na miejscu okazuje się, że trafiliśmy do pięknej małej miejscowości dość turystycznej gdzie zachowała się stara tradycyjna zabudowa, a małe domki przekształcono teraz na galerie, sklepiki z pamiątkami. Tu papryka, tam naczynia. Docieramy do wielkiego napisu BALATON a z tarasu rozciąga się przepiękna i bardzo szeroka panorama na cały Balaton.

Ponieważ miejsca parkingowe są tu sprzedawane tyko na godzinę musimy się zmieścić w czasie, zatem wchodzimy najpierw do opactwa piękny kościół, krypta króla, ogród, potem spacer po mieście, obowiązkowe lody i kawa i wracamy, akurat 56 minut w sam raz na upał w południe i dwójkę już nie aż tak bardzo zachwyconych zwiedzaniem maluchów.

Promem z powrotem bo tak jest najbliżej by dostać się dalej na południe do Villany.

Po drodze jednak na mojej karteczce gdzie wypisałam sobie wszystkie miejsca warte zobaczenia mamy jeszcze miejscowość Pesc. A że wpisana na listę UNESCO nie możemy jej pominąć,  ładnie też zgrywa się z naszym głodem. Samo miasteczko i starówka są łatwe do znalezienia. Gorzej z miejscami parkingowymi, tu nie wolno, tam pełno,  tu oznakowanie kończy się bynajmniej na parkingu ale wreszcie zostawiamy auto w jednej z bocznych uliczek i idziemy na starówkę pieszo. Znajdujemy dwa miejsce z listy UNESCO, wchodzimy do krypty z malowidłami a potem do grobu Św. Piotra i Św. Pawła, komory z naczyniami pełnymi wina niegdyś oczywiście. Bardzo ładnie przygotowane miejsca do zwiedzania. Wylegamy na ziemię, popołudniowe słonce nadal rozpieszcza więc idziemy na rynek, tu ratusz, piękne pomniki, fontanny, jest bardzo przyjemnie i wielkomiejsko. Pan puszczający wielkie bańki pasuje nam idealnie tu i teraz, zamawiamy kuchnię fusion ze wskazaniem na włoską a dzieciaki biegną na plac łapać bańki. Na koniec skaczą przez fontanny i ruszamy do Villany.

Robi się ciemno, czyli z mojej trasy panoramicznej, która miała być ukoronowaniem dzisiejszej podróży nici. Ale białe fronty domków są zapowiedzią pięknych widoków jutro. Na miejscu dzisiaj pokój w prywatnej agroturystyce. Wcześniej instruktażowy sms gdzie znajdziemy klucze, jaki kod do pudełka na klucze, wszystko się zgadza na miejscu.

Mamy pomysł na dzieciaki, bajka która trwa 1,5 godziny a my pieszo do miejsca, które słynie w regionie z własnego wina i pysznego jedzenia. Bardzo głodni już nie jesteśmy ale miejscowa szynka i oczywiście salami oraz lampka pasującego wina to akuratne zakończenie dnia.

Pojechali i napisali:

PFR