Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Przetarcie szlaku w Sudanie 26.02-8.03.2018

Zwiedzanie i przeprawa przez Nil


01-03-2018

Pierwszy dzień marca witamy dość wcześnie, bo jeszcze przed wschodem słońca ruszamy do świątyni, wieś jeszcze śpi. Nie spotykamy nikogo po drodze, za to odkrywamy stojącego pod drzewem osła, który ryczał co po raz nocą.

Świątynia jest tylko dla nas, nie ma tu poza nami nikogo. To pierwszy zabytek w Sudanie dla nas i pierwsza świątynia na planie budowli egipskich. Zatem robimy sobie wprowadzenie odnośnie trendów, konstrukcji, przyglądamy się dokładnie całemu planowi budowli. Wstaje słońca, nad Nilem, nad wielkim zielonym pasem palm i pól uprawnych. Piękny widok, piach, wielki zabytek, całkiem nieźle zachowany a potem już tylko zieleń aż do Nilu. Zwiedzamy najpierw wspólnie, a potem czas na zdjęcia. Kiedy wracamy na poletkach widać już pierwsze pracujące osoby, część z nich nawadnia pola, inni rozpalają małe ogniska. Mija nas wieśniak na osiołku.

My wracamy do domu nubijskiego na śniadanie. Potem już standardowe pakowanie aut i dalej w drogę.

Dzisiaj będzie szereg zabytków, najpierw odjeżdżamy jeszcze kawałek dalej na północ gdzie ostała się zaledwie jedna kolumna wielkiej niegdyś świątyni zony faraona Tiya. Nieopodal jest cmentarz z okresu Napata i Moroe. Widzimy także budynki misji, która od lat pracuje w tym miejscu. W każdym kolejnym takim miejscu archeologicznym pada wzmianka o naszych Polakach pracujących tutaj przy wykopaliskach.

Dalsza droga wiedzie wzdłuż Nilu. Mamy jeszcze jedną świątynię, której nie udało się nam zobaczyć wczoraj, Echnaton, intrygujący władca, monoteista pobudował sobie piękny niegdyś kompleks właśnie tutaj. Ostało się niewiele, ale już sama wzmianka o budzącym wiele kontrowersji faraonie zachęciła wielu z nas do pogłębienie wiedzy na jego temat.

Czas lunchu. Dzisiaj wyboru nie ma żadnego, dlatego zatrzymujemy się w jedynym na trasie zajeździe, gdzie nie jest ani czysto ani przytulnie, ale nie mamy wyboru. Jedzenie też nie jest tak smaczne jak wczoraj. Mimo starań naszych kucharzy nie udaje się uratować smaków kolejnych dań. Jednak jesteśmy na tyle głodni, że chleb i trochę fasoli oraz warzywa są na miarę złota.

Przed nami przeprawa przez Nil promem. Najpierw jednak szukamy miejsca na kawę i herbatę. Mamy super kawiarnię z widokiem na rzekę. Na szybko aranżujemy taras widokowy wynosząc krzesła przed blaszany barak, w którym pani parzy kawę z ziołami i herbatę. Zasiadamy przed budynkiem, dwa nasze auta zmieściły się na prom, który właśnie się ładuje, dwa kolejne muszą poczekać na kolejny kurs a my wraz z nimi.

Ciekawe zjawisko, płynie z nami kilka aut i traktor. Przyjemna bryza, słońce, które już trochę zelżało. Niedaleko stąd jest trzecia katarakta na Nilu. Beata opowiada nam wiele ciekawostek o samej rzece i tłumaczy co to jest katarakta. A znad rzeki już żabi skok dzieli nas od malowideł naskalnych. Jest tu ich bardzo dużo najczęściej przedstawiają zwierzęta i to rogate.

W Thombus śpimy w domu nubijskim. Ten od wejścia podoba się nam o wiele bardziej. Jest czyściutko, schludnie, pokoje dużo bardziej przytulne. Zatem najpierw kąpiel, potem kolacja pyszna jak zwykle. A wieczorem przy świetle tutejszych żarówek zabieramy się za składanie piłkarzyków. Wpadliśmy na pomysł przed wyjazdem by kupić dzieciakom jakieś porządne duże zabawki. Przywieźliśmy piłkarzyki drewniane dla chłopców, piłki do nogi i klocki drewniane dla dziewczynek i klocki duplo.

Okazuje się, że złożenie piłkarzyków to dość trudne zadanie, dzielimy się na dwa zespoły i praca wre. Po kilkunastu minutach piłkarzyki złożone i zapakowane w worki na śmieci czekają na rozdanie.

Przy okazji segregujemy wszystkie rzeczy w kartonach, które ze sobą przywieźliśmy. Od jutra będziemy przejeżdżając przez wioski mieć więcej możliwości, by je tam zostawić.

Pojechali i napisali: