Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Wakacje w Kostaryce 21.06-8.07.2018

Hop do gorących źródeł!


29-06-2018

Wody nigdy dość

A dzisiaj leniwe wakacje w górach, od rana najpierw śniadanie i znowu w tle mecz. Na szczęście Latynosi uwielbiają piłkę nożną i zawsze możemy liczyć, że wyniki będziemy znali na bieżąco. Teraz jest tak ładne słońce, że zamiast od razu ruszać na zwiedzanie leniwie udajemy się na basen, ja przy okazji robię szybki przegląd rzeczy do prania. Jednak klimat tutejszy uniemożliwia dosuszenie naszych wilgotnych koszulek i spodenek oraz piżamy w pokoju, musimy wesprzeć się pralnią w mieście. Basen jest najlepszym pomysłem tego ranka. Znowu sami z widokiem po horyzont i stale wyłaniającym się coraz bardziej zza chmur wulkanem Arenal.

Wiszące mosty

Czas jednak ruszyć poza hotel i tak w planach mamy wiszące mosty. Docieramy tam błądząc trochę po okolicy, ale jesteśmy na czas naszej rezerwacji. Pogoda póki co trzyma fason i jest idealny widok na gęstą zieleń i mnóstwo ptaków oraz zwierząt. Oczywiście sytuacja zmienia się dynamicznie i podczas dwugodzinnego spaceru zaskoczy i zmieni się jeszcze nieraz, ale póki co maszerujemy dzielnie.

Mosty są kolejną bardzo charakterystyczną dla Kostaryki atrakcją i są z pewnością godne polecenia, dopiero z nich zawieszonych wysoko nad ziemią widać ten prawdziwy las deszczowy, ogromne liście roślin znanych nam z doniczek a tutaj osiągających po kilkadziesiąt metrów. Paprocie, wielkie rododendrony, kwitnące bugenwille, cuda.

Mosty są imponujące i świetnie opisane oraz zorganizowane. Na końcu trasy czeka na nas zasłużona mocna kawa i czekolada. Wracamy do miasta na porządny obiad, znajdujemy Włocha a w nim naszych kolegów z Parku Tortguero, autentyczni Włosi są najlepszą reklamą tutejszego jedzenia, polecają nam naprawdę smaczną pizzę a my jeszcze dokładamy makaron. Potem zaglądamy do pralni, pani poza mnóstwem kolorowych obrusów ma małego szczeniaczka, który jeszcze bardzo nieudolnie zataczając się na krótkich nóżkach stara się nas oszczekać. Oczywiście dzieci od razu lgną do pieska a my w tym czasie wybieramy sobie obrusy na prezenty.

Gorące źródła

Zanim wrócimy do domu mamy jeszcze w planach gorące źródła. Niegdyś był tu tylko jeden hotel, który podejmował gości i udostępniał gorące źródła świetnie zagospodarowane z widokiem na plujący lawą wulkan Arenal. Teraz baza się znacznie powiększyła, my wybieramy ośrodek polecany jako najbardziej przystosowany dla potrzeb dzieci. Przy wejściu pan zgadza się nam pokazać najpierw baseny by pomóc w podjęciu decyzji czy chcemy tu się wymoczyć. Wsadza nas do małego meleksa o objeżdżamy całą posiadłość. Oczywiście w ten sposób szybko utwierdza nas, że naprawdę warto.

Przechadzamy się z jednego basenu do drugiego, znajdujemy zjeżdżalnie, cebulę, specjalny plac zabaw dla dzieci, potem wielkie wodospady, gorące kamienie do leżenia i wygrzewania się w strefie ciszy.

Robi się ciemno, cały obiekt zostaje pięknie podświetlony nabierając jeszcze więcej uroku.

Woda jest naprawdę ciepła i bardzo przyjemna, oczywiście nie brakuje tutaj basenów z wodą lodowatą i bardzo gorącą, dla każdego coś co lubi najbardziej.

Zasłużone lody

Po basenach choć ciężko nam było się z nimi pożegnać wracamy do miasta na obiecane lody, poza kioskiem znanym nam już z wczoraj, znajdujemy jeszcze jeden konkurencyjny.

Teraz tacy wygrzani, objedzeni wracamy na noc do hotelu.

Pojechali i napisali: