Estera Hess - podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
W nocy leje, ale jak. To nie jest deszcz, ani nawet burza, słowo ulewa też nie oddaje ogromu tej potęgi, która szaleje teraz na zewnątrz. Palmy kołyszą się i skrzypią, migdały szarpane wiatrem spadają z łoskotem na dach zrobiony z blachy falistej dudniąc przy tym przeokropnie, cykady zamilkły, a może nadal grają tylko my ich nie słyszymy? Kapucynki wtulone przy pniu drzewa starają się przeczekać najgorszą ulewę. A te grzmoty i błyski, jeśli ktoś z Was myśli, że nasze letnie burze mogą robić wrażenie to się myli, to wrażenie, które my mamy za oknem teraz to dopiero deszcz. Kiedy wreszcie udaje się nam zasnąć mimo huku grzmotów, piorunów, bębniącego i zacinającego deszczu oraz trzech wiatraków w pokoju, bez których z pewnością ukisilibyśmy się na śmierć wybudza nas rozpalony Olek. Znowu gorączka i kolejna porcja leków, tym razem okładamy go także zimnymi ręcznikami.
Budzimy się za wcześnie, jest dopiero co kilka minut po 5:00, ale nie ma się co dziwić u nas w Polsce już 13:00. I tak ładnie przespaliśmy kawał nocy. Do śniadania jeszcze 2 godzinki, na zewnątrz szaro, trzeba coś wymyśleć. Zatem gramy w karty i czytamy książki.
Erica podaje nam śniadanie jako jedynym swoim gościom na tarasie przed własnym domem, to właśnie teraz przez dziurkę od klucza wypatrzyliśmy jej kota pochodzącego z Mołdawii na sznurku by nie uciekł w dżunglę. Nasze dzieciaki nie potrafią do końca docenić domowego śniadania, dżem z wiórków kokosowych i ananasa, domowy wypiek chlebopodobny, sok ze świeżych ananasów i tyle. A gdzie jajeczko, szyneczka, serek? Wizja kolejnych dwóch takich samych śniadań i nas nie zachwyca. Ale jesteśmy mili i zajadamy się na słodko. Francuska natura właścicielki daje o sobie znać.
Obok nas przy wielkim krzewie hibiskusa spijają nektar kolibry, ale z nich ranne ptaszki. Tu nikt ich specjalnie nie dokarmia, po prostu niczym nasze wróbelki zaczynają sobie dzień. Pierwsze ogrzane słońcem kamienie zostały już zajęte przez jaszczurki i iguany. Prężą się w poświacie i wygrzewają. Z nieba trudno wyczytać czy to będzie słoneczny czy raczej deszczowy dzień. Klamka zapada, ja i Basia idziemy do parku na spacer. To fenomen Kostaryki, szeroka plaża, wielkie fale, ciepła woda i wszystko to zaledwie kilka metrów od dżungli, bujnego lasu deszczowego. Cahuita to także Park Narodowy, a my z nim sobie graniczymy przez płot. Wstęp tutaj co łaska, ale wpis do księgi gości obowiązkowy.
Mamy wprawdzie stroje na sobie i wielki apetyt na kąpiel, ale pani strażniczka ostrzega przed mocnymi prądami. Zatem maszerujemy w poszukiwaniu muszelek, ptaków, małpek i jaszczurek oraz krabów. Jednak pokusa kąpieli jest tak wielka, że zrzucamy nasze sztormiaki i hop do wody. Ależ przyjemnie, na brzeg nie jest nas w stanie wyciągnąć nawet deszcz, w ogóle muszę przyznać że te kąpiele w deszczu stają się coraz przyjemniejsze. I kiedy my baraszkujemy w kipieli wody oceanicznej, inne grupki turystów w płaszczykach i pelerynkach z parasolami i aparatami śledzą i podpatrują życie w dżungli. Wracamy jednak do domku bo przed nami lunch, ponieważ Erica wiedzie życie bardzo Eko i telewizji ani radia nie posiada w poszukiwaniu transmisji meczu Polska – Kolumbia idziemy do miasteczka. Okazuje się, że w jednym z tutejszych barów na dużym ekranie właśnie rozpoczyna się mecz. Głównym kelnerem i na dodatek obsługującym właśnie nas jest… Kolumbijczyk. Cóż zaraz okaże się, że to on ma więcej powodów do radośni niż my. Ale mecz w Rosji przy rybce i gallo pinto to niezła odmiana.
Łatwiej nam się pogodzić z goryczą porażki. Inni sąsiadujący z nami kibice są zdecydowanie za Kolumbią, ich drużyna zdążyła już zakończyć przygodę z mundialem więc przenoszą sympatię na inne drużyny z kontynentu, poza Brazylią jak sami podkreślają, to zupełnie inny świat.
Olek leje się nam przez ręce i marudzi więc zostaje w domku, na plażę maszerują teraz Maciej i Basia, odważnie od razu zatapiają się w wodzie i skaczą przez fale. My chwilę staramy się odpocząć, ale ciekawość Olka i chęć pozbierania muszelek jest na tyle duża, że za chwilę i my idziemy śladem naszej rodzinki. Przemiłe popołudnie na plaży, woda aż nieprzyzwoicie ciepła. W drodze powrotnej, regulowanej zasadami parkowymi spotykamy naszą zaprzyjaźnioną rodzinkę kapucynek. Tak jak i my są na spacerze w parku.
Wieczorem szukamy czegoś do zjedzenia w miasteczku, robimy przy tym obchód całej miejscowości, docieramy do kościółka, gdzie akurat odbywa się msza święta, sporo osób w barwach narodowych Kolumbii. Obok klinika, kilka sklepików i małe pensjonaty i tyle.
Za nami długi dzień, na zewnątrz ciemno, cykady nabierają mocy i tworzą całe chorały. Cichną skrzeki papug i wycie wyjców. Las zdaje się kłaść do snu, a my razem z nim. I nie pytajcie o porę, bo i tak nie uwierzycie, że można iść spać na wakacjach o 19…
"Kolejna świetnie zorganizowana impreza poprzez logistykę, pięknie "skrojony" program i znakomicie realizowany przez Esterę. Hotele otoczenie miejscowi przewodnicy i miejsca które odwiedzaliśmy - fantastyczne. Nie spodziewaliśmy się takich uroków kraju. Ja ponieważ jestem z Mazur dostąpiłem zaszczytu i obroniłem honor grupy łowiąc piranię, ciekawy punkt programu ale bezpieczny. W ogóle mimo zagrożenia o jakim się słyszy nie odczuwaliśmy tego bezpośrednio. Kolejny raz się nie zawiedliśmy, dzięki!"
"Bardzo dziękuję za perfekcyjnie przygotowany i poprowadzony wyjazd. To był dla mnie fantastyczny wypoczynek, bez stresów i zażenowania, całkowity relaks. "
"Ale nasza Kamczatka była super przygodą!!! Jeszcze raz dziękuję za piękny czas, który z Wami spędziłem… To był mój dobry i piękny czas! "
"Naturę Islandii zawsze chciałam zobaczyć. Propozycja i program wyjazdu z ESTA TRAVEL były dokładnie tym, w czym chciałam wziąć udział. Islandia wyspa lodu i ognia - lepiej nie można jej opisać. Po prostu skrajności. Trasa długa do przejechania, niewiele dni. Estera z pozytywnym nastawieniem do ludzi i podróży pomimo niesprzyjającej pogody, potrafiła przybliżyć nam wyspę, jej naturę, mieszkańców. Świetna organizacja! Dzięki za to, co widziałam!"
"Chciałabym bardzo podziękować za zorganizowanie świetnego wyjazdu na Sri Lankę! Hotel był rewelacyjny, kuchnia, zajęcia z Pauliną - rewelacja! A takiej przewodniczki jak Karolina to nigdy nie miałam, bardzo profesjonalna. "
"Jesteśmy ciągle pod wrażeniem wspaniałej wyprawy do Toskanii pod kierunkiem Ani. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Ciekawa trasa, urozmaicona wizytami w winnicach, lanczami i kolacjami przygotowanymi tylko dla nas przez gospodarzy. Wspominamy doskonałą atmosferę. "
"Wyjątkowa właścicielka, wyjątkowe biuro, wyjątkowy serwis, rewelacyjna oferta. Tak trzymać. "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Zakończyliśmy naszą wspaniałą przygodę z Indiami. Baaardzo dziękujemy za bardzo ciekawą trasę, świetną organizację i opiekę nad nami. Jesteśmy Indiami zachwyceni i z pewnością tam wrócimy, mamy nadzieję, że z Tobą osobiście albo co najmniej z Twoim biurem. Trudno byłoby nam w Indiach żyć natomiast zdecydowanie łatwiej do Indii wracać. "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "