Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
W El Rocio budzi nas śpiew ptaków – nasz piękny hotel graniczy z Parkiem Narodowym.
Dzień zaczynamy od przejazdu do wytwórni sherry. Obiekt jest imponujący, bo właściciel wytwórni jest również pasjonatem słynnych andaluzyjskich koni. Mamy więc możliwość zajrzenia do jego stajni i zobaczenia kolekcji antycznych powozów.
Potem przechodzimy przez bodegę, gdzie ogromne wrażenie robią zgromadzone tu beczki – jest ich 25 tysięcy! Panuje półmrok, a w powietrzu unosi się słodkawy zapach sherry. Bodega oprócz imponującej kolekcji pełnych beczek ma jeszcze jeden skarb – mini muzeum ze sztuką współczesną, gdzie wisienką na torcie są liczne szkice Pablo Picasso.
Zaschło nam już trochę w gardłach od tych atrakcji, kierujemy się już do pięknej sali degustacyjnej, gdzie podano nam cztery rodzaje sherry, w tym fantastyczny trunek, który jest podobno ulubionym samej królowej Anglii.
W dobrych humorach robimy jeszcze zakupy i jedziemy dalej – do Kadyksu. To piękne miasto nad oceanem nazywane jest czasami małą Havaną, ze względu na architekturę.
Jesteśmy już trochę głodni, stajemy więc w długiej kolejce do dobrze znanej wśród mieszkańców Kadyksu lokalnej smażalni owoców morza. Każdy z nas zabiera na wynos papierową torebkę ze smażonymi kawałkami kalmarów, rekinów, ośmiorniczek i sardynek i ruszamy w stronę plaży.
Tak – to ta sama plaża, gdzie z morza wynurzyła się Halle Berry w filmie o Jamesie Bondzie. Idealna na krótkie plażowanie z kieliszkiem cavy w ręku.
