Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Po dojechaniu do malutkiej miejscowości La Fortuna z majestatycznym stożkiem wulkanicznym Arenal nieopodal, z niecierpliwością czekaliśmy na jedną z najbardziej elektryzujących atrakcji tego wyjazdu. W Parku Narodowym Arenal znajduje się jedna z najwyżej położonych tzw „Tyrolek“ w całej Kostaryce.
Ubrani w uprząż, kaski i skórzane rękawice, czym prędzej ustawiliśmy się w kolejce do kolejki, która miała nas wwieźć na najwyższą bazę zjazdową. Dla większości uczestników był to pierwszy raz na tyrolce, więc dawało się wyczuć napływającą adrenalinę i dreszczyk emocji.
Pogoda płatała nam figle, pokrywając góry i drzewa grubą warstwą chmur, przez co widoczność była ograniczona, lecz czasem chmury rozstąpiły się, ukazując piękne jezioro Arenal daleko w dole.
Sam zjazd to czyste szaleństwo! Liny rozpięte na długości ponad 700 metrów wysoko ponad koronami drzew to nie lada wyzwanie! Wszyscy uczestnicy wycieczki świetnie się bawili, ba!
Pozostał nawet niedosyt, latanie nad lasami to bardzo przyjemny sposób na spędzenia dnia!
