Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Co tu dużo mówić – wczoraj po trudach podróży padłyśmy jak muchy i nie było łatwo wstać na poranne warsztaty z Pauliną i jogę. Ale my nie damy rady? Chociaż jetlag daje w kość, bierzemy maty w dłoń i marsz na zajęcia. Po pierwszej sesji jogi i rozciągnięciu ciała już wiemy – to najlepsze, co mogłyśmy dziś od rana dla siebie zrobić. Świeci słońce, ptaki śpiewają – czego chcieć więcej?
Po śniadaniu udajemy się do centrum Ubud. Każda z nas udaje się na pierwszy balijski masaż w przepięknych okolicznościach przyrody i wychodzi z niego jak nowonarodzona! Ależ to było przyjemne i odprężające. Jeśli dodać do tego jeszcze pyszne jedzenie, które nam dziś zaserwowano, aromatyczną kawę i pierwsze zakupowe sukcesy – mamy receptę na idealny dzień. No, prawie idealny, bo poznałyśmy też tę drugą — mroczną i deszczową twarz Bali. Ale jak to na tej niezwykłej wyspie mawiają – najważniejsza w życiu jest równowaga.
Trzymajcie kciuki, żeby jutro zza chmur wyszło piękne słońce!
