Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Czwartek od rana piękna pogoda, za oknem słońce, a prognozy wspominają o lekkim zachmurzeniu późnym popołudniem, na razie jednak nie ma co się zamartwiać, ostatnie dni pokazały, że nawet najdokładniejsze prognozy pogody bywają zawodne.
Zanim ruszymy na zwiedzanie miasta Lecce z przewodniczką wznosimy toast za zdrowie jednej z naszych Koleżanek, która akurat dzisiaj obchodzi swoje urodziny.
Od razu jest milej i raźniej. Maszerujemy na starówkę, a tam pod łukiem czeka na nas już Federica. Ma wobec nas wielkie plany, które jednak udaje się skrócić i w dwie godziny pokazuje nam najpiękniejsze przykłady baroku w mieście.
Z pełnią przejęcia opowiada nam o kolejnych zabytkach, poza nami w mieście sporo innych grup wycieczkowych, z chęcią przysiadamy w osławionej kawiarni na kawie z dodatkiem mleka migdałowego, a potem także na ciasteczku.
W samo południe rozstajemy się z Federicą nieopodal Kościoła Santa Croce, którego przepiękna fasada jest akurat zasłonięta, ponieważ trwają prace remontowe. Cóż, jest powód (i to nie jedyny), by tu wrócić.
Lunch w eleganckiej restauracji nieopodal kościoła. Ku naszemu zdziwieniu pani stojąca w drzwiach wita nas po… polsku. Okazuje się, że mamy niespodziankę zarówno my, jak i ona.
Nikt z nas nie wiedział, że będzie po polsku. Od razu robi się jeszcze bardziej rodzinnie, wypytujemy o Włochów, o Męża, o Teściową. Tym samym uzupełniamy nasza praktyczną wiedzę o regionie. Lunch bardzo smaczny, na tyle, że niektórzy z nas podmawiają się także na kolację w tym samym miejscu.
Niektórzy z nas wracają stylem Włochów na sjestę do hotelu, ale są i tacy, którzy spędzają ten czas w mieście spacerując i zwiedzając. Znalezienie miejsca na dobrą kolację okazuje się dość trudne, ale każdy z nas jednak zakotwiczył wieczorem na smacznym jedzeniu. Bo w Lecce, jak się już coś upatrzy to będzie na pewno smacznie.
