Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Spotykamy się na lotnisku z grupą przylatującą tutaj z Kapsztadu, jest nas już siódemka, jedziemy do hotelu, gdzie starczy akurat czasu na mały odpoczynek. Przed nami zbieranie kolejnych współtowarzyszy wyjazdu i krótkie zwiedzanie miasta.
Windhoek mimo tego, że jest stolicą nie jest zbyt duży i podczas objazdu zatrzymujemy się przy Christuskirche — wizytówce miasta, następnie udajemy się do nowo otwartego Muzeum Niepodległości Namibii, czeka na nas także targ z rękodziełem w centrum miasta i pierwsze Himba, które tutaj sprzedają własne bransoletki.
Nasza grupa się powiększa i tak przed zachodem słońca udajemy się do restauracji, w której to próbujemy po raz pierwszy lokalnych specjałów. Mamy zatem carpaccio z oryksa, ostrygi, wątróbki peri peri, wspaniały filet z oryksa, a na koniec pudding.
Tak to można zaczynać zwiedzanie kraju. Tym bardziej że dookoła zrobiło się już ciemno, a my siedząc w bomie doczekaliśmy się rozpalenia ogniska po środku placu. Jest klimatycznie, nastrojowo i ciepło.
Na razie jest jeszcze ciepło, choć prognozy pogody straszą tylko 6 stopniami. Po raz pierwszy niebo wydaje się być na wyciągnięcie ręki nad nami.
