Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dzisiejszy dzień obfitował w wiele emocji. Pojechałyśmy do wioski niedaleko Ubud, żeby pod okiem lokalnej społeczności zaznajomić się z tutejszą kulturą i religią.
Odwiedziłyśmy maleńką szkołę położoną pomiędzy polami ryżu, w której dzieci codziennie po szkole uczą się tradycyjnych tańców oraz gry na gamelanie. Dzieciaki dały nam istny popis swoich możliwości, prezentowały się przed nami zarówno początkujący, jak i zaawansowani uczniowie – bacznie patrząc na swojego nauczyciela a tym samym naszego przewodnika.
Byłyśmy pod wrażeniem zaangażowania, precyzji i wytrwałości młodych tancerzy – szczególnie, że pod okiem mistrza również i my mogłyśmy nauczyć się kilku podstawowych kroków i póz i szczerze mówiąc nie jest to ani łatwe, ani lekkie, ani przyjemne… Tym bardziej więc doceniłyśmy utalentowaną młodzież.
Miałyśmy także okazję poznać tajniki tworzenia koszyczków wotywnych, które tu na Bali rozkłada się wszędzie – na chodnikach, w domach, świątyniach – żeby uzyskać przychylność bogów i odgonić złe moce.
Robiłyśmy cuda z kwiatów, bambusa i liści palmowych, a wszystko pod czujnym okiem lokalnych kobiet, które cierpliwie pokazywały nam kolejne kroki w tworzeniu darów do świątyni.
Kiedy nasze dary były już gotowe, ubrane w przepiękne, kolorowe sarongi udałyśmy się tworząc malowniczy korowód wraz z orkiestrą do pobliskiej świątyni, w której czci się boginkę urodzaju. Tu złożyłyśmy nasze dary, zostałyśmy pobłogosławione przez kapłana i mogłyśmy ruszać dalej.
To był niezwykły dzień.
