Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Od rana w zasadzie podzieliłyśmy się na trzy grupy.
Pierwsza o świcie udała się na całodzienną wycieczkę na maleńką wysepkę pomiędzy Bali a Jawą, żeby podglądać podwodne życie oceanu podczas snurklingu.
Druga grupa po warsztatach z Pauliną i jodze odpoczywała, chodziła na masaże, spędzała czas nad hotelowym basenem i spacerowała wzdłuż plaży.
Trzecia natomiast pod okiem instruktora próbowała na pobliskiej plaży surfingu i stawiała pierwsze kroki w tym niełatwym sporcie.
Początkowo uczyłyśmy się na spokojnej rzece. Ćwiczyłyśmy odpowiednie pozy, wstawanie, koordynację, równowagę. Nie było łatwo. Wstać i utrzymać się na takiej desce to niemałe wyzwanie, a co dopiero na falach oceanu…
Kiedy nasz instruktor stwierdził, że jesteśmy gotowe na kolejny krok, udałyśmy się znad rzeczki na plażę i tam walczyłyśmy już nie tylko z deską, ale też z falami. Było super! Raz lepiej, raz gorzej, czasem udawało się ustać na desce dość długo, a czasem przy próbie wstania od razu lądowałyśmy w wodzie.
Było zabawnie i wyczerpująco. Jutro będą zakwasy. Najważniejsze, że kiedy znowu całą grupą spotkałyśmy się wieczorem na kolacji – wszystkie były przeszczęśliwe, bo pięknie spędziły dzień. Tak, jak chciały.
