Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador 12-27.11.2019

Podniebne atrakcje


16-11-2019

Na huśtawce

Dziś w planach mamy zwiedzanie okolic miasteczka Banos. Zaczynamy od wizyty w słynnym Domku Na Drzewie — teraz jest to zadbany teren wokół stacji wczesnego ostrzegania przed wybuchem wulkanów, z widokiem na okoliczne góry i wulkany właśnie. Zainstalowano tu nad skarpami kilka huśtawek. Bujanie się na takiej huśtawce, nad stromym urwiskiem i z widokiem na ośnieżone szczyty, to niezapomniane przeżycie!

Wędkujemy

Ale to nie koniec podniebnych atrakcji — nad wodospadem Agoyan wsiadamy do kolejki linowej, która wiezie nas nad korytem rzeki na przeciwległą górę. Tam możemy spojrzeć w dół z wiszącego mostu i złapać pstrągi… Tak! Okazuje się, że zaraz przy wiszącym moście jest malutka, lokalna knajpeczka. Każdy, kto ma ochotę tu zjeść dostaje wędkę i sam musi złowić sobie rybę. Decydujemy się na drugie śniadanie w postaci świeżutkiego pstrąga i panowie z naszej grupy dostają wędki. Póki spacerujemy po wiszącym moście, w knajpeczce smażą się nasze ryby, do których dostajemy sałatkę z awokado, zakupionego na pobliskim straganie. Fantastyczna uczta, taka samodzielnie złowiona i świeżo usmażona ryba smakuje wybornie!

Wodospad Diabła

Po posiłku czas na wisienkę na torcie dzisiejszego dnia, czyli wizytę pod wodospadem Diabła — Pailon del Diablo. Najpierw schodzimy w dół — wodospad ma 80 metrów wysokości. Tu znowu musimy pokonać dwa wiszące mosty i trochę schodów. Ale jesteśmy tak blisko wodospadu, jak tylko się da. Gigantyczny, huczy tak, że nie słyszymy siebie nawzajem, możemy go dotknąć, ale to oznacza oczywiście mokre ubrania!

Mamy szczęście z pogodą, zaświeciło słońce, a mgła wodna unosząca się nad wodospadem utworzyła cudowną tęczę. Jesteśmy mokrzy, ale po raz kolejny dzisiejszego dnia widok zapiera dech w piersiach. Gigantyczna kaskada wody, na wyciągnięcie ręki, spada w groźną, turkusową kipiel.

Wracamy ta samą trasą na górę i wracamy do Banos na lunch. Czekają na nas pyszne steki w uroczej restauracji ze stolikami na dachu. Po lunchu spacerujemy jeszcze trochę po samym miasteczku — odwiedzamy m.in. sklep zielarski i kościół, a potem już kierujemy się do kolejnego miejsca na naszej trasie — Riobamba.

Pojechali i napisali:

PFR