Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Umbria i Toskania 14-21.09.2020

Fantastyczny początek


14-09-2020

Świtem bladym

Nawet zbiórka o 4:00 mi nie przeszkadza, tak bardzo cieszę się, że kolejna grupa rusza w świat. I co z tego, że ten świat, póki co jest zawężony, czuję się, jakbym leciała na Antypody, a nie tylko do Rzymu. Zbieramy się przed wejściem do hali odlotów na Okęciu. Mimo bezczelnie wczesnej pory wszyscy uśmiechnięci i gotowi na swoją pierwszą przygodę po długim przestoju i czasie nielotów.

Na lotnisku

Odprawa nader sprawnie, kontrola bagażowe również, zauważalny jest dużo mniejszy ruch niż zwykle. Lotnisko żyje spokojniej, ale daje się wyczuć ducha podróży, a tego pragnęliśmy wszyscy. Po niespełna dwóch godzinach lotu wita nas błękitne niebo i piękne rzymskie słońce. Wychodzimy na płytę lotniska krocząc po schodach niczym bardzo ważne osoby, bohaterowie, którzy podjęli wyzwanie i czują się wygrani. Przesympatyczny i zaprzyjaźniony kierowca odbiera nas i pędzimy całkiem niedaleko, bo na pierwszy zjazd przy autostradzie, by tam zjeść pierwsze włoskie słodkie śniadanie i wypić pyszne cappuccino.

Średniowieczne Todi

Korzystamy z okazji na małą drzemkę w autobusie, szum i płynna jazda po autostradzie kołyszą do snu.

By nie było dnia straconego tylko na przejazd decydujemy się zwiedzić Todi. Nie znałam tego miasteczka, ale przygotowując program natknęłam się na tyle pozytywnych opinii pełnych zachwytu, a ostatecznie przekonały mnie wpisy w sieci zapewniające, że średniowieczna perełka jest zupełnie poza szlakiem turystycznym i że mało kto tu dociera, a urok miasteczka jest niezaprzeczalnie wart zachodu. Dojeżdżamy i my.

Najpierw za murami miasta zwiedzamy katedrę. Piękna renesansowa budowla odcina się na tle ceglastych murów miasta. Od razu widać, że mamy bardzo doświadczoną grupę podróżników, zapowiada się cudny wyjazd.

Jesteśmy głodni zarówno wrażeń, jak i głodni pierwszych umbryjskich specjałów. Za bramą miasteczka znajdujemy kolejne dwa kościoły, każdy z nich inny, każdy zaskakująco piękny. Do tego wąskie uliczki, stare potrójne mury miejskie, wspaniałe widoki, i zupełny brak turystów. Owszem mijają nas pojedyncze osoby, ale wyglądają bardziej na miejscowych niż zwiedzających. Delektujemy się widokiem pustych atrakcji turystycznych ciesząc się pogodą, urokiem Todi, zabytkami.

Lunch z widokiem

Restauracja, w której mamy lunch wisi nad doliną, jej tarasy ułożone kaskadowo zapewniają cudny widok na przestronną dolinę obrośniętą winnicami, cyprysami i lasami dębowymi. Jeszcze oswajamy się z Włochami, pierwszy raz czytamy menu. Z pomocą w wyborze dań przychodzą nam siedzący po sąsiedzku z nami trzej starsi panowie. Na pierwszy rzut oka kumple z piaskownicy, którym kelner serwuje przepysznie wyglądający makaron. Delikatnie zaglądając przez ramię panów do ich talerzy dopytujemy o rodzaj pasty. Wiemy, że to tutejsza wariacja na temat carbonary z dodatkiem zielonych szparagów. To dobry pomysł dla wielu z nas. Małe grono wybiera pizzę, za to z truflami, kilka osób decyduje się na mięso.

Uzupełniamy te dania lokalnym białym winem, które pochodzi dokładnie z Todi. Smakuje tu i teraz, znajdujemy jeszcze miejsce na kawę.

Żyć nie umierać!

Ostatni odcinek drogi mija bardzo szybko i po kilkunastu minutach zjeżdżamy z autostrady, a potem i z asfaltowej drogi, by przez małą wioskę dotrzeć do położonej pośrodku łąk i lasów willi. Wow! Aż takich widoków i luksusów nie spodziewał się tutaj nikt. Willa jest tylko do naszej dyspozycji. W bramie wita nas managerka, potem pojawiają się dwie panie, mama i córka — jak się okaże obie mówiące po polsku — a to ci niespodzianka!

Na stoliku przed willą wino z tutejszej winnicy na powitanie, do niego lokalne sery twarde, wędlina, figi z szynką. Pyszności! Pani Iza zaprasza nas na wspólny spacer po willi.

Spacer po willi

Z kieliszkami wina oglądamy cudną aleję obsadzaną cyprysami stylizowaną na Via Appia, nią docieramy nad basen — tylko do naszej dyspozycji. W kuchni schłodzone wina różowe, kawa, tarta z marmoladą, wielki kosz owoców. Do kolacji mamy dobrą chwilę, którą większość z nas postanawia spędzić w basenie. Woda, choć rześka jest bardzo przyjemna.

By nie było nudno, na kolację wychodzimy poza willę. Na końcu wsi stoi sobie niepozorna restauracja, gwiazdkowa, znana i lubiana, bez nadęcia i sztucznej elegancji. Swojski lokal z pełną uważności obsługą. Jesteśmy tam w ostatniej chwili przed zapadnięciem zmroku, by docenić widok rozciągający się zarówno z sali restauracyjnej, jak i tarasu widokowego. Muszę dodać, że dzielnie przeszliśmy pieszo 2 km, by móc dotrzeć do restauracji. Już wiem, że powinnam rozglądać się za transportem powrotnym, bo to jednak kawałek drogi jest do przejścia, a my po pysznym jedzeniu, które zakładam, że takie będzie, musimy wrócić do willi.

Kolacja na bogato

Trzydaniowe menu, z kawą, prosecco i pysznymi winami smakuje wybornie. Czujemy się objedzeni, ale tak na bogato i elegancko, zarówno przystawki na bazie lokalnych produktów: serów, szynki i warzyw, jak i risotto z prawdziwkami albo pierożki z serem i pomidorami, a na drugie danie wieprzowina lub sakiewki z drobno krojonymi warzywami smakują absolutnie wyjątkowo.

Jemy, komentujemy, nikt nie powiedziałby, że poznaliśmy się dopiero dzisiaj. Bardzo krótka noc i wczesna pobudka dają jednak o sobie znać. Oczy się nam kleją.

Ożywamy podczas powrotu

Restauracja leżąca na końcu świata dysponuje minivanem, którym podwozi gości, choćby własnych apartamentów. Kelner, który zamienia się w kierowcę, uprzedza, że auto ma tylko osiem miejsc, i chętnie zrobi dwa kursy, by nas wszystkich dowieźć na miejsce. Ale kiedy pytam, czy możemy wszyscy naraz wejść do środka, nie zaprzecza. Zatem upychamy się na siedzeniach z tyłu i z przodu, ratując sytuację cztery osoby lądują w bagażniku, i … finalnie aż dwa miejsca obok kierowcy zostają wolne.

Mamy mnóstwo śmiechu po drodze, szczególnie ekipa bagażnikowa na każdym dołku i każdej dziurze. Kelner z grzeczności poza skromnym uśmiechem nie komentuje sytuacji. W willi rozsiadamy się jeszcze przy lampce wina podziwiając gwiazdy i księżyc mając w tle cykady i nocną ciszę wsi włoskiej dookoła.

Zapraszamy na następną wycieczkę do Włoch!

Apulia

 

Pojechali i napisali:

PFR