Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Portugalia 1-5.10.2020

Fatima, Nazare i Obidos


04-10-2020

Niedzielne cafezinho 

Dzwony pobliskiego kościoła biją jakby bardziej leniwie niż nawet wczoraj. Pogoda za oknem dobra, niebo zdradza nawet pierwsze ślady błękitu. A to dobrze, bo pogody potrzebujemy.

Spotykamy się już zgodnie z tradycją w pobliskiej kawiarni, gdzie Danusia, Marcin, a czasem i ja pijamy rano nasze espresso zwane tutaj cafezinho albo bica.

Tłumy w Fatimie

Kierowca autobusu podjeżdża dość blisko i ruszamy w drogę. Na początek trasy wybieramy Fatimę, miejscowość, która łączy i dzieli, kolebka religijności dla Portugalii, miejsce pielgrzymek, ale i ciekawe miejsce do obserwowania religijności kraju. Mamy ponad 100 kilometrów, które mijają nam szybko przy akompaniamencie piosenek z Francji, Brazylii i wreszcie Portugalii.

Ilość osób w Fatimie nas przerasta, aż takich tłumów się nie spodziewaliśmy. Zdradza je parking, który jest szczelnie wypełniony autami. Na placu głównym trwa akuratnie msza święta. My udajemy się do wnętrza nowej katedry, która świeci pustkami. Potem zatrzymujemy się pod pomnikiem Papieża Polaka i wreszcie docieramy na plac, gdzie z bliska widać obchody mszy. Jeden ze strażników tłumaczy nam wielkie tłumy na placu. Za tydzień podczas obchodów cudów w Fatimie wprowadzono limit dla pielgrzymów i kto mógł wolał przyjechać tutaj dzisiaj, by mieć gwarancję wejścia na plac.

Zastanawia nas bardzo długa kolejka, która ciągnie się przez cały plac. Stoją w niej i duzi i mali, kobiety i mężczyźni, dzieci i starcy. Wielu z nich trzyma w dłoniach bardzo długie świece, w rękach innych dostrzegamy odlane z wosku figurki dzieci, serc, nóg czy rąk, docieramy do miejsca, gdzie płonie ogień, a każdy stojący w kolejce wrzuca doń swoje świece lub inne woskowe figury z intencją, a te topią się i ponownie przetapiane są na kolejne odlewy i tak codziennie od dziesiątek lat.

Po drodze mijamy ułożoną ze specjalnych jasnych płytek drogę odcinającą się od całego placu, po której na kolanach ostatnie metry swej pielgrzymki pokonują osoby wierzące i bardzo pogrążone w modlitwie. Nawet teraz mimo dzikiego tłumu na placu, szereg osób na kolanach zmierza do kaplicy z Matką Boską Fatimską. Koniec mszy wieńczy mała procesja, podczas której ksiądz niesie figurkę Maryi na wielkim utkanym z białych kwiatów wieńcu. Ludzie wyciągają z kieszeni białe chusteczki i machają nimi pozdrawiając figurkę. Pięknie to wygląda, przy wyjściu z placu zaopatrujemy się jeszcze w drobne pamiątki.

Jedziemy do Batahli

Miejscowość mało znana w Polsce i rzadko kojarzona z jednym z cudów architektonicznych Portugalii już przy zjeździe z autostrady zapowiada niezwykłą ucztę dla oka. Wielki kościół utrzymany w bardzo zdobnym stylu manuelińskim zachwyca swą wielkością, ale i lekkością, swą misterią zdobień, ale i przemyślaną budową. Nam najbardziej podobają się niedokończone kaplice. Trochę martwimy się o stan kościoła, bo wilgoć, deszcz, ale i zanieczyszczenia nie służą budowli.

Lunch w Nazare

Stąd już tylko żabi skok do Nazare. Jesteśmy głodni dlatego od razu kierujemy się do restauracji. A tu niespodzianka! Marcin zupełnie niedawno odkrył tutejszą restaurację, prowadzoną przez Polkę. Żaneta jest tutaj dzisiaj i wita nas w progu. Chciałaby nas posadzić w środku, ale my jesteśmy tak głodni, że nie chcemy czekać dłużej. Siadamy na tarasie i mamy widok na ocean w dole oraz piękne słońce, którego staramy się nałapać na zapas.

Na powitanie wino musujące od właścicielki. Jaki miły gest! A potem jest tylko bardziej smacznie i wytwornie. Porcje duże, ceny dość wysokie, ale warte tego, co dostaniemy na talerzu.

To prawdziwa uczta! W końcu zostajemy w restauracji sami, bo znacznie przekraczamy oficjalny czas otwarcia lokalu w niedzielę. Właściciele jednak nie wydają się być tym faktem zmartwieni, wręcz przeciwnie, przebrani i gotowi do wyjścia odprowadzają nas do drzwi.

Wizyta w Obidos

Na sam koniec dnia planujemy jeszcze wizytę w Obidos. To niewielkie miasteczko słynie ze swych pięknych i grubych murów obronnych oraz wspaniałych kamieniczek i cudnych sklepików. My jako grupa robimy sobie wspólnie spacer pod kościół Św. Magdaleny, który jest teraz księgarnią. Po drodze zaglądamy także do innej księgarni, równie nietypowej. Zaglądamy też do sklepików z pamiątkami.

Robi się chłodnio, słońce powoli zachodzi, biją dzwony.

Czas wracać do Lizbony

To nasz ostatni wieczór w Portugalii. Dlatego nie kończymy go zbyt szybko i siadamy tuż pod hotelem w jednej z licznych małych restauracji i zamawiamy małe przekąski oraz kieliszek wina. Podsumowujemy powoli nasz wyjazd, zadowoleni z tego, co udało się nam zobaczyć. To tylko cztery noclegi w Portugalii, a tyle ciekawych miejsc, które udało się nam zwiedzić i zobaczyć.

Do tego sporo smacznego jedzenia, cudna kawa, wspaniałe desery i niekończące się opowieści Marcina. Nie zapomnimy także melodii z płyty Anny Marii Jopek, które wpisały się na dobre w klimat oglądanych przez nas miejsc.

Dobranoc.

Następny dzień

Zapraszamy na następną wycieczkę do Portugalii!

Zobacz!

Pojechali i napisali:

PFR