Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Pewnie każdy z nas budzi się dzisiaj i od razu zerka przez okno sprawdzając pogodę. Na nasze szczęście nic nie zostało z wczorajszych mgieł i deszczu. Choć jest jeszcze wcześnie już widać kawałki błękitnego nieba, co od razu nastraja nas bardziej optymistycznie. Jest ryzyko, że nasz optymizm przygaśnie podczas śniadania, które dłuży się niemiłosiernie. Panie od przyjęcia zamówienia aż po jego wydanie potrzebują dobrze ponad godzinę. Ale jest smacznie i wprawdzie w ostatniej chwili, ale punktualnie spotykamy się przy samochodach. Na dzisiaj zaplanowałam najpierw rejs po zatoce Walvis Bay, a potem Sandwich Harbour – nie do końca wiedząc, co proponuję, bo to będzie premiera także dla mnie.
Ponieważ rejsów pamiętam co najmniej kilka i zawsze zmarzliśmy, teraz odpowiednio uprzedzam grupę, by zabrać ze sobą ciepłe rzeczy. Bambetli mamy więcej niż przy wyprawie na Kilimanjaro, sami jesteśmy ubrani na cebulkę, długie spodnie, po dwie bluzki i polary. Nie wzięłam rękawiczek i czapki, choć właśnie z tej okazji ciągnęłam je przez pół świata.
Pogoda, póki co z każdym kolejnym kilometrem w stronę Walvis staje się coraz lepsza. Docieramy do portu. Tu widać trochę turystów. Nasi panowie kierowcy spotkają się z nami dopiero popołudniem, więc powolnie wytaczamy się na ląd z naszym całym bagażem. Jest tego trochę. Mierzenie temperatury, mycie rąk i możemy zając miejsca na katamaranie.
Jest ciepło. Już wiem, że chyba przesadziłam z ilością ciepłych rzeczy, a patrząc na moich podopiecznych musiałam być przekonująca, bo i oni zabrali ze sobą garderobę na minus pięć w Polsce. Nie przeszkadza nam to, a kurtki jednak się przydadzą, bo jak tylko wypłyniemy z portu będzie wiało, a nawet chlapało. Nasz start opóźnia zaprzyjaźniona uchatka, która wskakuje na pokład łódki i dzięki temu mamy sesję fotograficzną z przemiłym zwierzakiem.
To nie koniec atrakcji. Od dwóch dni nasz kapitan nie miał szczęścia, by natknąć się na delfiny butlonose i dzisiaj chciałby przełamać złą passę. Zresztą każdy z obsługi podkreśla, że mamy wielkie szczęście, bo pogoda dzisiaj jak marzenie. Ostatnie kilka dni łącznie z Nowym Rokiem były fatalne i kilka rejsów musiało zostać odwołanych. Tym bardziej cieszymy się, że dzisiaj mamy aż taką super pogodę.
Nagle przewodnik krzyczy: delfiny! I wszyscy rzucamy się na burtę, by móc je wypatrzeć. Póki co są daleko, katamaran przyspiesza i chce zwabić zwierzaki do wspólnej zabawy. Delfiny uwielbiają płynąć na wyścigi z łódkami, nie inaczej jest dzisiaj. A my biegamy tylko z przodu na tył i z tyłu na przód, by móc naoglądać się ich jak najwięcej. Są dosłownie na wyciągnięcie ręki, tuż przy katamaranie. Cudo! Kapitan sprawnie manewruje ustawiając się równolegle do kolejnej łódki i teraz obie prują przez zatokę pozostawiając za sobą warkocze wzburzonej wody. Jest moc!
Cieszymy się jak dzieci. Była uchatka, były pelikany, są mewy, mamy delfiny, czas na kolonię uchatek na Pelican Point. Podpływamy na tyle blisko, że widać je jak na dłoni. Siedzi ich tutaj całkiem sporo na lądzie, ale są i takie, które bawią się w wodzie. Wśród wielu dorosłych osobników mamy także przedszkole, a może nawet żłobek.
Wśród wielu ptaków siedzących na molo wypatrujemy jednego samotnego pingwina — ma sesję jak żaden inny ptak tutaj.
Czas na kolejną atrakcję. W Namibii hoduje się ostrygi, a my teraz mamy okazję spróbować takich naprawdę super świeżych ostryg podawanych na pokładzie statku wraz z szampanem. Nie możemy się nimi najeść, a dla tych, którym ostrygi nie są w smak, oczywiście oferujemy inne przekąski. Kawosze dostaną kubeczek kawy z ciastkiem. Cudny rejs. I jest bardzo ciepło, niebo nie ma już ani jednej chmurki i wszyscy jesteśmy zachwyceni.
Nie wiemy, kiedy mijają trzy godziny i dobijamy do brzegu. Choć byłam już kilka razy na takim rejsie, to każdy z nich jest zupełnie inny.
To nie koniec przygód na dzisiaj. Szybka toaleta. Nie możemy już wytrzymać w długich spodniach i długich koszulach, więc korzystając z krótkiej przerwy wskakujemy w letnie rzeczy, które mamy ze sobą.
Przed nami wycieczka autami 4x4 na Sandwich Harbour. Nasłuchałam się, że to super przygoda, wspaniałe widoki, a przede wszystkim mimo ryzyka bardzo bezpiecznie. Zatem dzielimy się na trzy grupy, i tak ruszamy najpierw do laguny z flamingami. Cudne widoki, ptaków mnóstwo, kolor ich piór wspaniale odcina się na tle niebieskiego nieba. Niezapomniany widok. I choć początkowo przestraszone naszą obecnością zbierają się w gromadkę i przechodzą na bok, to zaraz oswajają się z nami i aparatami i możemy fotografować je z bardzo bliska.
Kolejny przystanek to kopalnia soli. Dzięki napędowi 4x4 udaje się nam wjechać na szczyt jednej z tutejszych górek, a stąd widok jest niesłychany. Przy pierwszej nadarzającej się okazji nasz kierowca pokazuje próbkę swoich umiejętności i po raz pierwszy przechyły wbijają nas w fotele.
Omawiamy sobie proces pozyskiwania soli i oglądamy cały zakład. Choć dzisiaj niedziela i niewiele się tutaj dzieje to i tak widok jest niesamowity, po drodze jeszcze mini postój przy różowym jeziorku i czas na pustynię. Na to czekam najbardziej, bo wraz ze znakiem oznajmiającym, że to początek parku Narodowego Namib Naukluft zaczyna się wielka i nowa dla mnie przygoda. Droga wiedzie najpierw przez małe usypane z piasku wydmy, by przebić się do oceanu. A tu ubity brzeg i odpływ stwarzają idealne warunki, by przez najbliższych kilkadziesiąt kilometrów pruć niczym autostradą pomiędzy wydmami po lewej stronie, a brzegiem oceanu po prawej. To wszystko wygląda niesamowicie, woda zachłannie sięga swoimi długimi jęzorami coraz wyżej i wyżej, my często łapiemy naszymi kołami trochę odchodzących już fal rozbryzgując tym samym grzebienie wody ponad samochód. Jest cudnie. Koniecznie robimy przystanek na zdjęcia. Nie możemy się napatrzeć, a nasi opiekunowie ponaglają nas zapewniając, że będzie jeszcze piękniej. To chyba niemożliwe.
Nagle w miejscu, gdzie wydmy schodzą do wody widok jest tak cudny, że na chwilę odejmuje nam mowę.
Kolejne dziesiątki zdjęć i zaczynamy wspinać się po wydmach. Teraz dopiero pokaz umiejętności naszych kierowców, bawią się wielkimi maszynami jak samochodzikami zabawkami, a te posłusznie reagują na każdy znak i każdy nawet najmniejszy ruch kierownicy. My piszczymy niczym na szalonych kolejkach w parkach rozrywki, wrażenia są niesamowite. Nie ma jak tego oddać na filmach, bo zabawa jest tak szalona a tempo niesamowite, że nikt nie jest w stanie nawet przez chwilę utrzymać aparatów, czy telefonów w ręce. Ze zdjęciami też kiepsko. I chyba najlepiej po prostu dać się ponieść przygodzie. Nasz kierowca wsłuchuje się nasze ochy i achy i im głośniej piszczymy, tym bardziej kręci piruety na piasku. To niesamowite!
Widoki z góry obłędne. Mamy sesję na stojąco, na leżąco, ladies only, z całą grupą, z samochodami i bez. Każde ujęcie tutaj to dzieło sztuki. Pasiemy oczy widokami. Niesamowite wrażenia po raz kolejny. Na kolejnym postoju dostajemy czas wolny, a nasze auta zjeżdżają na plażę, by tam przygotować dla nas poczęstunek. My za to leniwie wykładamy się na wydmach ciesząc się jak dzieci. Nagle nasi kierowcy machają wesoło — to znak, że powinniśmy schodzić.
Ale jak? Ano tak – na wprost. Zbiegamy po gładkim piasku wprost do oceanu. Na stoliczkach wspaniałe przekąski, schłodzone wino musujące, zimne piwo i inne napoje. Po raz kolejny wznosimy toast noworoczny. Jesteśmy tacy szczęśliwi.
Posileni i gotowi na więcej ruszamy na nowo. Teraz ma się zacząć prawdziwy popis umiejętności kierowców. My krzyczymy nadal jak szaleni. Każdy kolejny podjazd i zjazd to wielka frajda. Tak chcemy żyć.
Na sam koniec jeszcze mini wykład na temat melonów nara, a na zupełnie koniec wypatrzyliśmy stado oryksów, które teraz chcemy zobaczyć z bliska. Zwierzaki są tuż obok.
Czas na powrót do portu. Jesteśmy oczywiście po czasie, nasi kierowcy czekają na nas, w nieco zmienionym składzie wracamy do hotelu. Jedno z naszych aut wymaga naprawy i nie ma go dzisiaj z nami.
Zatem szybka kąpiel i biegiem na kolację, bo złapie nas godzina policyjna, która pokrzyżować nam może plany. Jemy w eleganckim hotelu na końcu promenady. Niestety zgodnie z najnowszym rozporządzeniem prezydenta w niedziele i święta nie można dostać w knajpach i restauracjach żadnego alkoholu. Nawet piwo bezalkoholowe zostaje zaliczone do napojów objętych zakazem. Cóż, pozostają nam lemoniady, soczki i inne wody i napoje gazowane. Ale i tak jest bardzo smacznie. Robimy po kolacji odprawę i wracamy do hotelu częściowo samochodem, a częściowo pieszo. Piękny ciepły wieczór kończy dzisiejsze przygody. Jesteśmy gotowi na jutro.
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"