Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador i Wyspy Galapagos 17.03-1.04.2021

Kapelusze, róże i targ


23-03-2021

Dzisiaj zwiedzamy Cuenca

Pogoda nam dopisuje. Piękne słońce i dobrze, bo zamierzamy najpierw wybrać się na punkt widokowy ponad miastem. Rozległy widok na czerwone miasto podoba się wszystkim. Zanim rozstaniemy się z busem i pójdziemy na spacer po starówce zaglądamy do fabryki kapeluszy panama.

Kapelusze panama

Niewiele osób tu dzisiaj na swoich stanowiskach. Ale i tak udaje się nam najpierw zwiedzić małe muzeum, potem obejrzeć kolejne kroki produkcji kapeluszy, a na koniec oczywiście czeka na nas sklepik z gotowymi wyrobami. Wprawdzie nie rzucamy się na półki z kapeluszami po 400 USD, wolimy zostać w dużym pokoju wystawowym z kapeluszami od 31 do 75 USD. To w zupełności nam wystarczy. Tym bardziej że jest tu od wyboru do koloru wzorów, krojów, a nawet kokardek. Pani na naszą prośbę zmienia i dopasowuje kolory dla każdego z nas. Niektóre kapelusze są ciut za małe, inne ciut za duże, udaje się to wszystko na miejscu wyregulować.

Zadowoleni z wielkimi pudłami pozujemy do zdjęć przed fabryką. I tu jesteśmy pierwszą grupą od początku pandemii, czyli już rok.

Spacer po starówce

Teraz Omar wysadza nas kawałek dalej przy wejściu na starówkę. Idziemy do przerwanego mostu, potem do katedry, znajdujemy piękne patio z cudnym widokiem na kopuły, ale odbijemy sobie wieczorem. Tu musi też być pięknie. Kawałek dalej jest Plac Kwiatowy i tam zastajemy wiele kwiaciarek, spośród których kilka w tradycyjnych strojach układa bukiety, obrywa listki i płatki lekko obwiędłym różom. Pozują dla nas do zdjęć, a nawet obdarowują nas kwiatami. Podoba się nam tutaj coraz bardziej.

Na Placu Św. Franciszka stoi mnóstwo straganów z rzeczami przywiezionymi tutaj z myślą o turystach aż z Otavalo. My mijamy te stragany, bo wolimy wraz z Adrianą zajrzeć na wielki targ z owocami i warzywami. Te ułożone tutaj tematycznie oszałamiają kolorami, ale i zapachami. Kupujemy kilka kiści bananów, bo wypada ich spróbować w Ekwadorze i przechodzimy do sekcji z czekoladą, kawą i nasionami.

Potem na dole spotykamy panie, ubrane w tradycyjne stroje, u których można zamówić okadzanie, choć w praktyce widzimy małe dzieciaki, które przyprowadzone tutaj za rękę przez mamy albo i babcie podstawiane są pod takie panie, które chwytają w ręce bukiet albo wiązkę różnych ziół i walą nimi najpierw po ramionach dziecka, potem po jego głowie, plecach, brzuchu, itd.

Poza sekcją poświęconą dzieciom jest pani specjalizująca się w pomocy dzieciakom niepełnosprawnym, a po drugiej stronie mamy dorosłych. Ich oczyszczanie wygląda identycznie.

Na samej górze przechodzimy dość szybko przez stragany z lokalnym jedzeniem. Są zupy, pożywne kukurydza i ziemniaki. Dopiero potem zaczyna się sekcja mięsna, gdzie na wielkich stołach leżą pieczone wieprze w całości nawet z głowami.

Lunch w Cuenca

Zgłodniali idziemy na lunch. Dzisiaj jemy w przepięknej restauracji na starówce. Jest bardzo elegancko, smacznie i jak zwykle u nas przemiło. Teraz mamy czas wolny. Niektórzy z nas zostają w mieście, wracają do katedry, potem na patio z kopułami w poszukiwaniu dobrej kawy. Reszta swoimi ścieżkami dociera do hotelu.

Otrzymujemy super wiadomość o testach przed wylotem na Galapagos: wszyscy jesteśmy negatywni. Hurra!

W hotelu umawiamy się wspólnie na spacer wieczorny. Znowu droga wiedzie przez katedrę, dalej do San Blas. Pięknie podświetlone kopuły są największą atrakcją.

Jesteśmy trochę głodni. Znajdujemy tuż przy katedrze miłą ekwadorską restaurację i zamawiamy małe co nieco na kolację. Najedzeni i zadowoleni wracamy do hotelu, gdzie na naszym tarasie na dachu jeszcze chwilę będziemy omawiać miniony dzień.

Pojechali i napisali: