Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador i Wyspy Galapagos 17.03-1.04.2021

Nasza podróż do Ekwadoru


17-03-2021

Lecimy do Amsterdamu

Znowu ta nieprzyzwoicie wczesna pora. Cóż zrobić!? W tych czasach nie ma co wybrzydzać. Jeszcze niedawno martwiliśmy, czy rejs w ogóle się odbędzie, bo był dla nas jedyną szansą na wylot do Ekwadoru. Łykamy zatem bez marudzenia tę wczesną porę i stoimy w długiej kolejce do odprawy. Samolot do Amsterdamu jest pełniusieńki.

Lotnisko w Amsterdamie robi zdecydowanie lepsze wrażenie niż pustki na Okęciu, ale to pewnie też pora, która ma zasadnicze znaczenie.

12 godzin do Ekwadoru

Liczymy, że w samolocie do Quito będzie więcej luzu i dobrze obstawiam miejsca przy odprawie online. Cały tył samolotu jest pusty i sprytnie zajmujemy całe rzędy, co od razu nastraja nas bardzo pozytywnie. Przed nami 12 godzin lotu i na pewno miejsca leżące mają szczególne znaczenie. Czas mija, a to na spaniu, a to na pogaduchach, dwa razy karmienie, potem trochę kina. Wszyscy nie możemy się doczekać, co nas czeka na miejscu.

Lądujemy nawet przed czasem i jako nieliczna grupa turystów jesteśmy skierowani najpierw do miejsca, gdzie po raz kolejny musimy pokazać nasze testy, a potem odprawa paszportowa. Wszyscy uprzejmi, uśmiechnięci. Bagaże doleciały w komplecie. Na lotnisku poznajemy naszą przewodniczkę. Razem z kierowcą jedziemy poza Quito, na północ kraju.

Noc u stóp wulkanu Imbarara

Po drodze nie możemy odmówić sobie przystanków w punktach widokowych. Chmury się podniosły i odsłoniły szczyty wulkanów. Wszystkich nas zachwyca zieleń, niesamowite kwiaty, drzewa i krzewy.

Zaczyna delikatnie kropić, ale nic sobie z tego nie robimy. Jesteśmy gotowi na każdą porę roku. Zmiana czasu daje się nam we znaki i kiedy oczy zaczynają robić się coraz cięższe, a ciało wreszcie znalazło sobie wygodny kącik w fotelu, przewodniczka oznajmia koniec trasy na dzisiaj.

Nasza hacjenda

Hacjenda, w której mieszkamy nie ma prawa się nie podobać. Stylowa, bardzo gustowna, zatopiona w zieleni. I choć teraz robi się już późno i nie ma zbyt dobrego światła to obiecujemy sobie wyjechać trochę później jutro, by móc nacieszyć się wnętrzami i przede wszystkim ogrodem.

Kolacja równie smaczna co pięknie podana. Wiekowy pan kelner, który dopełnia tylko klimatu miejsca. Walczymy z własnym zmęczeniem. Nosy nam niemal wpadają do talerza. Poddajemy się tuż po deserze.

Zasypiamy niemal natychmiast, ale budzimy się zgodnie z czasem polskim, czyli od 3 w nocy regularnie ktoś się budzi, a ktoś zasypia na kolejną godzinę albo dwie.

Pojechali i napisali: