Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador i Wyspy Galapagos 17.03-1.04.2021

W drodze do Guayaquil


24-03-2021

Park Narodowy Cajas

Musimy wyjechać dość wcześnie, kawałek drogi przed nami. Pierwszym punktem programu jest Park Narodowy Cajas. Sama nie wiem, czy jeszcze jest coś mnie w stanie zaskoczyć. A jednak jest.

Ten park to zdecydowanie cudowna przygoda. Spotykamy się przy wejściu z miejscowym przewodnikiem, który zabiera nas najpierw na ścieżkę, a potem sprowadza przez chaszcze do laguny. Przedzieramy się obserwując coraz to mniejsze roślinki, a każda wyjątkowa i każda ma inny kolor. To prawdziwa lekcja fotografii makro. Teren bardzo mokry, gąbczasty. Robimy mnóstwo zdjęć. Zataczamy całkiem spore kółko i wcale nie chcemy wracać. Prosimy o więcej, by nasycić się tymi wspaniałościami. I jeszcze, i jeszcze. W schronisku przy parkingu zatrzymujemy się na kawę i gorącą czekoladę. Obie smakują wyjątkowo na wysokości 4200 metrów.

Pakujemy się ponownie do autobusu. Docieramy do najwyższego punktu w parku: Trzy Krzyże i stamtąd po spotkaniu z lamami, które tu niczym sarny u nas skubały sobie trawkę przy drodze. Jedziemy dalej.

Objazdami w stronę ciepła

Teraz czas na zamianę wszystkiego. Z gór przejedziemy na niziny, z wysokości niemal nad ocean. Nie będzie już zimno, tylko coraz bardziej ciepło i wilgotno. Ale wszystko powoli, najpierw musimy się zmierzyć z kolejnymi lawinami błotnymi i obsuwami kamieni, które zawalają tu drogę. Nie ma jak przejechać, organizowane są objazdy albo wytyczona nowa droga dookoła. I tak kilka razy.

Przed dotarciem na nocleg do Guayaquil zatrzymujemy się na lunch. Tym razem gościmy w hacjendzie słynącej z produkcji kakaowców i mango. Lunch w ogrodzie przy pięknie nakrytym stole pod baldachimem z bugenwilli. Nic nam więcej nie trzeba.

Spacer po plantacji kakaowców i mango

Po skończonym lunchu właściciel zabiera nas na spacer po plantacji, objaśnia i opowiada całkiem sporo o samych owocach i drzewach. Potem zabiera nas na pokaz produkcji czekolady. Mamy okazję spróbować i tej mlecznej, ale i tej z 70 % kakao. Każdy wybiera coś dla siebie. Tu kupujemy też prezenty dla najbliższych. Miód z kakao to dopiero egzotyka.

Docieramy do hotelu

Nasz hotel leży w samym sercu miasta. Nie tracimy czasu i pędzimy na spacer po mieście. Mamy wielki apetyt na iguany na drzewach, ale policja zamyka park o 18:00. Nie ma co zwlekać, odchrząkuję i zaczynam prosić o otwarcie parku. Objaśniam skąd przylecieliśmy i czego chcemy. Jeden pan policjant odmachuje informując, że nie chce problemów i się nie zgadza. Za to drugi jest bardziej podatny na moje płaczliwe wołanie i zgadza się otworzyć nam park, ale tylko na pięć minut. Robi się z tego ciut więcej.

Dalej mijamy najbardziej znane i ważne budynki w mieście i promenadą zresztą bardzo okazała idziemy wzdłuż rzeki do dzielnicy Santa Ana. Tu szukamy miejsca na małą kolację i coś do picia. Wracamy - część taksówkami, a część pieszo.

Dotarł do Guayaquil też Tomek, który dołącza do nas tylko na rejs po Galapagos. Spotykamy się na szybką odprawę i przepakowujemy swoje zimowe rzeczy do czarnych worków. Te pojadą do Quito, a my jutro: GALAPAGOS!

Pojechali i napisali: