Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador i Wyspy Galapagos 17.03-1.04.2021

Z Banos do Cuenca


22-03-2021

Wulkan Chimborazo i wikunie

Opuszczamy nasz hotel w Banos. Jedziemy pod wulkan Chimborazo. Szukamy tutaj wikunii, które jak na zamówienie spacerują sobie przy wulkanie. Robimy kilka postojów. Jest znowu wysoko i od razu chłodniej. Kolejny punkt programu to najprawdopodobniej najstarszy katolicki kościół w Ekwadorze. W tle sączy się muzyczka, kościółek jest otwarty i wygląda naprawdę bardzo romantycznie. Naprzeciwko na straganach królują rożna ze świnkami morskimi. My tylko oglądamy.

Lunch w Guamote

Na lunch zaglądamy do Guamote. Ta maleńka miejscowość jest domem dla Ewy Belgijki i jej fundacji. My najpierw jemy lunch, na który tutejsza kuchnia serwuje nam zupę pomidorową a na drugie danie mamy niemal mini warsztaty kulinarne, ponieważ na stole pojawia się bardzo dużo dodatków, które dowolnie komponujemy skręcając tortille. Wyglądają bardzo smacznie.

Po posiłku dosiada się do nas Ewa, która porusza nas opowieścią o dzieciakach, codzienności, pandemii i kłopotach z internetem. Wspieramy fundację robiąc tutaj małe zakupy. Potem Ewa pokazuje nam budynek szkoły oraz sale przedszkolne. Jesteśmy tym bardziej pod wrażeniem, że tuż obok sąsiedztwo bardzo ubogie. Mamy pomysły, jak w przyszłości można pomóc dzieciakom z Ekwadoru.

Stacja kolejowa w Alausi

Czas na nas. Zaglądamy do Alausi, małej miejscowości, która kiedyś gościła niemal każdego turystę przyjeżdżającego do Ekwadoru. Teraz niestety pociągu nie ma. Wszystko upadło, a co gorsze wyprzedają tabor kolejowy. Pewnie nie ma ratunku. Miasteczko rzeczywiście jak wymarłe. Ale i tak robimy sobie spacer po miasteczku. Jeszcze kawa i zbieramy siły na ostatni odcinek naszej trasy.

Kolacja na dachu

Dzisiaj Cuenca, duże miasto. Ostatnie dla nas w pasie Sierry. Docieramy na miejsce już dość późno. Mamy piękny i bardzo elegancki hotel w centrum miasta. To jedna niespodzianka, druga to testy przed lotem na Galapagos, a trzecia jest taka, że mimo późnej pory i tak zasiadamy przy stolikach w barze na dachu. Wprawdzie posiłek trwa i trwa, a na jedzenie czekamy ponad godzinę, to wydaje się, że warunki łagodzą ten czas oczekiwania.

Dobranoc z Cuenca. 

Pojechali i napisali: