Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador i Wyspy Galapagos 17.03-1.04.2021

Zwiedzamy kolejną wyspę


29-03-2021

Wyspa Espanola

Coraz wcześniej wstajemy, coraz wcześniej jemy śniadanie, ale wszystko jest po coś. Tym razem dobiliśmy do wyspy Espanola, na którą schodzimy już kilka minut po 6:00 rano. Jesteśmy pierwszą grupą na wyspie. Od samego początku zapowiada się wybornie. Ogromne ilości legwanów morskich, które tylko tutaj mają piękne czerwono-zielone pasy na ciele, są naprawdę wszędzie. Wtapiają się w czarne skały wulkaniczne i kiedy przechadzamy się pryskają nam często spod nóg. Trzeba mocno uważać, by żadnej nie nadepnąć. Do nich dołączają kraby i te duże czerwone i te małe czarne.

Chmara komarów

Niestety lało i to mocno ostatniej nocy, a patrząc na zieleń na wyspie, która normalnie uchodzi za całkiem suchą to i kilka dni przed też, co sprowadziło tysiące komarów. Naprawdę jest tu aż czarno od nich. Byliśmy wypryskani, ale wydaje się, że za mało, albo że nasze repelenty wcale nie działają odstraszająco na komary miejscowe. Pokusiłabym się nawet o teorię, że wręcz je zachęcają do obsiadania nas. Z pewnością uwielbiają kolor beżowy. Na koszuli naszego przewodnika i na jego kapeluszu aż roi się od moskitów. Nasi Amerykanie od razu decydują się na odwrót. Przewodnik pyta, co robi grupo polaco. Jak to co? Idziemy dalej! Jesteśmy tutaj po to, żeby zobaczyć wszystko i niestraszne nam setki komarów wokół, chyba niestraszne…

Głuptaki

Nie poddajemy się i dobrze, bo widoki coraz piękniejsze. Wąskie korytarze wiodące przez wyspę pomiędzy krzakami i po stopniach z lawy prowadzą co jakiś czas na piękne plaże na klifach, a tam gniazdują głuptaki Nazca i głuptaki niebieskonogie. To fenomen, że te ptaki pozwalają nam podchodzić do siebie na bardzo bliski dystans i robić zdjęcia. Widzimy je jak charakterystycznie tańczą w pląsach godowych. Obok spotykamy pojedyncze fregaty, wszędzie oczywiście legwany. Nie możemy napatrzeć się na dzisiejsze widoki. A komary nie odpuszczają nawet na chwilę. Pot leci z nas ciurkiem, komary gryzą jak najęte, a my zachwyceni w amoku szalejemy fotograficznie.

Po powrocie na statek przegląd najbardziej pogryzionych. Wygrywa jednogłośnie Ala. Czas na prysznic i odpoczynek. Jest okazja, by zejść do wody wprost ze statku. Potem lunch i nurki.

 

Pojechali i napisali: