Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador i Wyspy Galapagos 17.03-1.04.2021

Żółwie z Galapagos


27-03-2021

Dzisiaj od rana cywilizacja

Dobijamy do portu nieopodal wyspy Santa Cruz, czyli drugiej co do wielkości na Galapagos i pierwszej jeśli chodzi o liczbę mieszkańców. Od rana mamy zasięg, a ja nawet internet z lokalnej karty. Nadrabiam zaległości ze zdjęciami, a potem i relacją. Krótkie nagranie relacji na żywo w internecie i zaraz na zwiedzanie.

Żółwie z Galapagos

Nasz przewodnik dobrze wie, że temperatury dzisiaj będą wysokie. Ubrani jednak w długie spodnie i gotowi na deszcz schodzimy na ląd. Busikiem przejeżdżamy do żółwi słoniowych zwanych też żółwiami z Galapagos, które na wyspie Santa Cruz żyją sobie na wolności przechadzając się swobodnie pomiędzy farmami.

Trafiamy najpierw do tunelu lawowego. Wejście wymaga trochę wprawy, trzeba przecisnąć się przez wąskie gardło w skałach. Tomek aż pieje z radości, bardzo tu wulkanicznie.

Z radości, że jest tu tak pięknie Iwona i Tomek odśpiewują piosenkę „Przeżyj to sam…" wtóruje im echo w tunelu i my grupa. Jest pięknie.

Potem czas na żółwie, ale te wielkie, bo kilka mniejszych już widzieliśmy. Ponieważ padało i jest dość mokro, nawet sporo błota, ubieramy wszyscy kalosze i idziemy na spacer po posesji. Oczywiście spotykamy żółwie. Leżą sobie w cieniu wielkich drzew, albo podskubują listki małych krzaczków. Nic nie robią sobie z naszej obecności. Niewzruszone skubią listki dalej. Czasem chowają szyję, ale to tylko na chwilkę. Spacer bardzo przyjemny i dość czasu na sesję fotograficzną.

Kuchnia na katamaranie

W poszukiwaniu kawy zaglądamy do sklepiku, ale ten w sobotę okazuje się zamknięty. Wracamy na łódź, tu lunch. Szef kuchni podpadł nam wczorajszą kolacją, bo podał spaghetti, które raz, że nie pasuje nam do miejsca, dwa wcale nie było najlepsze, to jeszcze na śniadanie przygotował jakąś papkę polaną sosem. Bunt na pokładzie i krótka rozmowa podziałały, bo lunch jest przepyszny, wielki kawał ryby i to jakiej pysznej, do tego sporo warzyw. Warto było interweniować. Mało tego, kolacja równie wytworna.

Centrum Darwina

Popołudnie zarezerwowane także na miasteczko Puerto Ayora. Tym razem Centrum Darwina i spacer w nieznośnej temperaturze po mieście. Przysiadamy z ulgą na tarasie jednej z tutejszych restauracji, pijemy pyszną kawę, zajadamy ciastka, gofry, lody.

Wracamy na statek. Za nami bardzo udany dzień. Przy kolacji podsumowanie dnia, odprawa na jutro i oczywiście filmik od przewodnika.

Pojechali i napisali: