Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Po śniadaniu opuszczamy nasz hotel i ruszamy na wycieczkę po Parku Narodowym Wulkanu Arenal. Spacerujemy przez las wtórny i tereny zniszczone przez erupcje wulkanu, które nawiedzały te tereny od roku 1968 po lata 90. XX wieku. Fabian zwraca naszą uwagę na ciekawe okazy roślin i niespiesznie podchodzimy do punktu, gdzie stanąć możemy na zastygłej lawie z ostatnich erupcji i ponownie podziwiać wulkan w pełnej krasie.
To po prostu niesamowite, że w zasadzie przez cały nasz pobyt w tej okolicy doskonały stożek wulkanu jest w pełni widoczny.
Po Parku Narodowym czas na kolejną atrakcję: wiszące mosty w koronach drzew. Kupujemy bilety i ruszamy w głąb lasu. Jak szybko zauważamy las ten jest zupełni inny niż ten w okolicach wulkanu. Wysokie drzewa, gęsta roślinność, intensywne barwy, wilgotność.
I w końcu pojawia się i on – pierwszy wiszący most, którego przejście jest nie lada wyzwaniem dla osób z lękiem przestrzeni i wysokości. My oczywiście dajemy radę i pełni radości pokonujemy nie tylko ten pierwszy, ale także wszystkie kolejne.
Po drodze cieszymy oczy kolorami, zatrzymujemy się przy wodospadzie, szukamy charakterystycznych czerwono niebieskich żabek. Spacer zaostrza nasze apetyty, więc zatrzymujemy się na zasłużony lunch ponownie z widokiem na wulkan.
Czas opuścić okolicę Arenal i ruszyć jeszcze bardziej na północ, gdzie dociera znacznie mniej turystów. Przejeżdżamy przez tereny ludności rdzennej, droga staje się bardziej wyboista, ale w końcu po około dwóch godzinach docieramy do naszego kolejnego hotelu. Zostaniemy tu jedną noc, gdyż jest to doskonały punkt wypadowy do Parku Narodowego Wulkanu Tenorio z rzeką Celeste o intensywnej błękitnej barwie.
