Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Uzbekistan 8-19.06.2021

Centrum ceramiki Uzbekistanu


11-06-2021

Budzi nas słońce

Nie spodziewaliśmy się, że może być inaczej. Na dzisiaj w planach dalsze zwiedzanie Doliny Fergańskiej. Najpierw jednak śniadanie. Wszyscy w hotelu bardzo mili i sympatyczni, obsługa świetnie mówi po angielsku.

Około 40 minut od Fergany w małej miejscowości Riszkan mieści się centrum ceramiki Uzbekistanu. My mamy umówione tutaj spotkanie z jedną z rodzin zajmującą się ceramiką od pokoleń. Said to obecny właściciel fabryki, który osobiście oprowadza nas po swoim przybytku. Jesteśmy pod wrażeniem wielkiego ładu i płynności pracy przechodzącej z jednego etapu w drugi.

Said, usłyszawszy, że jesteśmy  z Polski, szuka wśród nas osoby, która mogłaby i chciałaby otworzyć sklep z jego ceramiką. My jednak nie decydujemy się czekać na sklep w Polsce, najpierw sami próbujemy swoich sił przy kręceniu kołem, malowaniu, nie jest to łatwa praca. Najprostsze wydaje się nam produkowanie identycznych talerzy, które mają tu specjalną kształtkę.

Po odwiedzeniu kolejnych etapów produkcji przychodzi czas na zdjęcie. Rodzina wielopokoleniowa ma całkiem spory dom, którego pokoje wychodzą na dziedziniec założony ceramiką. W drugiej części domu mieści się kilka pokoi dla gości. Można tu odbyć warsztaty z ceramiki.

Wczesny lunch

Jest dość wcześnie, a nasza przewodniczka przekonuje nas, że to idealna pora na lunch. Oczywiście, że nawet jeszcze nikt z nas nie pomyślał o jedzeniu, ale ponieważ zostało specjalnie dla nas zamówione nie odmawiamy i czekamy. Starsza pani, mama Saida gotowała dla nas osobiście z jedną pomocnicą w kuchni. Gramy trochę na zwłokę i około 12 pierwsze dania goszczą na stole. Już tylko przystawki wystarczyłyby mieć pewność, że to jak dotąd najsmaczniejszy posiłek.

Tutejsze specjały są naprawdę wyborne i opierają się tylko na lokalnych warzywach i owocach. Bardzo nam smakują sałatki, wspaniały jest chleb, ale już czekamy na zupę. I ta okazuje się bardzo pożywnym i smacznym rosołkiem  z kawałkami warzyw i mięska.

Posileni i obkupieni startujemy dalej.

Nieopodal w miejscowości Kokand najpierw odwiedzamy zabytkowy cmentarz, który tuż za murami ma współczesna nagrobki. Kompletnie zaskakuje nas nasza przewodniczka, niestety nie pierwszy już raz, bo nagle pada na kolana i recytuje sury z Koranu. Nie wypada nam przerwać, nie wypada robić zdjęć, manifest religijności.

Sesja ślubna w Ferganie

Czas nas nagli, bo kawał drogi do stolicy, a tu jeszcze czeka na nas Meczet Piątkowy. Bardzo ciekawy budynek, piękne drewniane kolumny, wspaniałe kolorowe ściany – zupełnie inna konstrukcja niż to, co widzieliśmy wcześniej. Jako ostatni punkt programu jest dzisiaj w planach pałac królewski. Sam budynek jest imponujący i do tego bogato zdobiony. Przed budynkiem para młoda ma właśnie sesję zdjęciową. My bardzo subtelnie próbujemy uchwycić młodych w swoich aparatach. Nagle zupełnie niespodziewanie zapraszają nas serdecznym ruchem do wspólnych zdjęć. I tak załapaliśmy się na profesjonalną sesję ślubną w Ferganie.

Dziewczyna ma piękną suknię, bezę, chłopak klasyczny garnitur.

Sam pałac jest bardzo ciekawy, bo ma wiele zdobień i wspaniałe pomieszczenia, jeśli to tylko część ocalała z wielkiego budynku, to nie możemy sobie nawet wyobrazić jak musiał ten pałac wyglądać wcześniej.

Zostajemy bez przewodnika

Odjazd. Drzemka w busach, dobre cztery godziny dzielą nas od Taszkentu. Po drodze musiało wydarzyć się coś ostatecznego, bo nasza pani przewodniczka z muchami w nosie, nawet nie żegna się z grupą, choć wie, że właśnie straciła pracę, a na napiwki nie ma co liczyć, a zbyt wielkiej sprzedaży też nie było, bo zakupy pani podzieliła sobie na miejsce przyjazne przewodnikom i teraz tylko szukała wypełnienia dla pustego czasu. W sumie nie spodziewała się, że możemy nie chcieć z nią dalej podróżować, a nie chcieliśmy – tak najprościej wytłumaczyć, dlaczego Pani z nami nie ma.

Kolacja

Ruszamy do pobliskiej polecanej restauracji, by znaleźć coś na kolację, tam okazuje się, że dzisiaj akurat nieczynna, bo mają private party. Na szczęście po drodze mijaliśmy inną kawiarnio-restaurację, która teraz może nas wybawić od kłopotu szukania lokali w mieści. I to bez busów, które właśnie wracają 5 godzin do Doliny Fergańskiej. Jedzenie bardzo smaczne. Właściciele biura mojego kontrahenta pojawiają się przy kolacji, by wyjaśnić zaistniały kłopot. Wszystko jest ok, samolotem polecimy bez przewodnika, niczego nam nie trzeba. Przeraża nas znowu kolejna krótka noc, a kiedy sen?  

 

 

Pojechali i napisali: