Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Uzbekistan 8-19.06.2021

Niepiękna Fergana


10-06-2021

W drodze do Kotliny Fergańskiej

Dzisiaj w planach spory kawał drogi do przejechania. Nie przestawiliśmy się jeszcze z czasem i pobudka o 4 nad ranem według polskiego zegarka, a potem śniadanie to jeszcze wyzwanie, w szczególności na wakacjach. Ale jak trzeba to trzeba. Dzielimy się na dwa mini vany i jedziemy nimi w stronę Kotliny Fergańskiej. Przed nami 300 km i pewnie około pięciu godzin w trasie. Jedzie się jednak bardzo przyjemnie, bo trasa gładka, dobrze przygotowana.

Zatrzymujemy się nad jeziorem z piękną niebieską wodą, korzystamy z eko toalety, a sami stajemy się obiektem zapraszanym do zdjęć na tle jeziora przez zwiedzających ten teren jak my z Kazachstanu, Afganistanu, Tadżykistanu… Nie jesteśmy w stanie ich odróżnić, wszyscy są do siebie podobni, ochoczo machają zapraszając do wspólnych zdjęć. Około 13 docieramy na miejsce, czyli największej w tym regionie fabryki zajmującej się produkcją jedwabiu.

Fabryka jedwabiu

Najpierw jednak lunch, w cieniu wielkiej morwy na tradycyjnych niskich stołach i ławach rozsiadamy się, a właściciele fabryki przynoszą wspaniałe owoce, są melony, arbuzy, jabłka, czereśnie, moglibyśmy pewnie skończyć na tym posiłek. A teraz chleb, ależ pyszny, wyrośnięty, glazurowany, z pieczątką, jeszcze lepszy niż ten na postoju.

Zupa to wspaniała jednogarnkowa gęsta i zawiesista potrawka, z mnóstwem różnych ziarenek, drobno pokrojonymi warzywkami i drobnymi kawałeczkami mięsa. Pyszna, a na drugie danie są ziemniaki, mięsko, czosnek, warstwami układane różne składniki duszą się pod przykryciem ok. 40 minut by przeszły smakami i podane teraz tworzą naprawdę smaczną, choć bynajmniej dietetyczną kompozycję.

Czas na zwiedzanie zakładu

Tu w sześciu krokach nasza przewodniczka stara się nam przybliżyć proces powstawania jedwabiu, wskazać różnice pomiędzy samym jedwabiem a jedwabiem mieszanym z bawełną lub samą bawełną. Przyglądamy się żmudnej pracy tkania batików, i ich farbowania. Mamy okazję zobaczyć jak farbuje się chusty lub szale, panowie na naszych oczach zawijają materiał zawiązując na nim supełki gumkami, a potem umiejętnie zamaczają rogi w kolejnych puszkach z farbami. Po wypłukaniu i rozłożeniu efekty bardzo nas zaskakują. Chusty są naprawdę bardzo piękne.

Na koniec zwiedzania sekcja z dywanami, tu dopiero mrówcza praca, tym bardziej że powstają tu także dywany jedwabne, których wiązanie supełków zajmuje szalenie dużo czasu.

Fergana

Czas na nas, nocleg mamy w Ferganie, czyli niedaleko stąd. Miasto nie jest wyjątkowo piękne, a jego największą atrakcją jest park. Po krótkiej przerwie w hotelu tam właśnie zmierzamy.

Sporo ludzi, to wielki plac zabaw albo wesołe miasteczko. Wszędzie karuzele, różne ustrojstwa. My wybieramy się na jedną rundę w młyńskim kole, i proszę miało być nijak i nudno, a tu proszę zachód słońca oglądany z koszyka takiego koła, to ładne.

Potem spacer do pomnika ichniejszego wieszcza Ferganiego. Na kolację nasi opiekunowie mają rozbieżne wizje, gdzie nas zabrać. Co innego proponuje przewodniczka, a inny pomysł mają kierowcy, My tylko biegamy, a to za nią, a to za nimi na skróty przez park. Wspomniałam, że Fergana do ładnych miast nie należy, a teraz kiedy przeciągnięto nas przez rowy, wielkie dziury w chodnikach i wystające z ziemi rury mieliśmy się przekonać, że wcale nie przesadzałam.

Kolacja w Ferganie

Jednak ponieważ już ciemno i późno jedziemy na kolację. Kierowcy wiozą nas takimi opłotkami, że nastawiamy się odpowiednio do widoków za oknem, nic dobrego z tego być nie może. Nic bardziej mylnego. Wprawdzie przez chwilę mamy kłopot, bo nie ma miejsc, a my nie mamy rezerwacji, ale szybko udaje się nam otworzyć dodatkową salę i tu rozsiadamy się wygodnie zamawiając wino i lokalne piwo, a potem mięsa, szaszłyki, steki, bakłażany, a od restauracji dostajemy sushi.

Kolacja uratowała trochę reputację miasta.

Pojechali i napisali:

PFR