Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Uzbekistan 8-19.06.2021

W drodze do Samarkandy


15-06-2021

Żegnamy się z Bucharą

Zanim jednak wyjedziemy wstaję raniutko, by nacieszyć się tym miastem tuż po świcie. Nie ma nikogo. Nici ze zdjęcia z sobą, na które liczyłam. Niestety nikt mi go tutaj nie zrobi. Jestem najpierw na placu z ulubionym minaretem, potem madrasy, spacer przez puste hale targowe aż do wąskich uliczek „żywego” miasta.

Okazuje się, że tutaj życie toczy się już całkiem normalnie. Oczywiście największy ruch jest wokół piekarni. Wchodzę nieśmiało, a tam dwóch mężczyzn lepi i formuje chlebki, które bardzo wprawnym ruchem przykleja do ścianek pieca. Uśmiechają się, pozwalają nawet nagrać swoją pracę. Ciekawostką jest, że pracują pośród treli ptaków. Sporo wielkich klatek wisi pod sufitem, a w nich przekrzykują się naprzemiennie papugi, kanarki i ptaki, których nazw nie znam.

Przed meczetem pojedyncze osoby, za to duży ruch na małym skrzyżowaniu. Widać jadących na rowerach mężczyzn i kobiety wracające skądś z wielkimi siatkami. Nie mylę się podążając za ich śladem, bo trafiam w sam środek wielkiego targowiska ze świeżymi owocami i warzywami. Mimo harmidru i targowania się o najlepsze ceny miejscowi zauważają mnie z telefonem i aparatem, ale jak widać nie mają nic przeciwko. Niektórzy delikatnie się uśmiechają, ale większość nie zwraca na mnie szczególnej uwagi.

Jedziemy do Samarkandy

Po śniadaniu ruszamy w stronę Samarkandy. Nasz nowy przewodnik korzystając, że mamy czas w busiku opowiada nam o zwyczajach i tradycjach Uzbekistanu. To takie ciekawostki, których nie wyczyta się z żadnych przewodników. Sam urodził się w Bucharze, gdzie studiował lingwistykę. Teraz pół roku spędza w stolicy, a drugie pół w Bucharze. Oprowadza różne grupy wszelkich narodowości. Niektóre historie o własnym kraju opowiada z przymrużeniem oka, przy innych jest bardzo serio.

Docieramy do Szahrizabzu

Plan jest taki, by w porze lunchu dotrzeć do Szahrizabzu. Tutaj najpierw bardzo smaczny posiłek, a potem zwiedzanie. Niewiele zabytków przetrwało do dzisiaj. Jednak wejście do Białego Pałacu Timura musi zrobić wrażenie. Nawet nie możemy wyobrazić sobie wielkości tego budynku w całości, pozostałe resztki są imponujące, a co dopiero, gdyby stał tu przed nami oryginalny budynek.

Akurat trafiamy na obchody Dnia Młodzieży i główna promenada przystrojona jest wstęgami, flagami, kokardami. Na trawnikach sporo stoisk z malowidłami, rozstawione są kolorowe jurty. To pewnie ociepla trochę tutejszy surowy klimat. Niestety jest bardzo gorąco, a my jak na patelni, na końcu tej wielkiej alei stworzonej przez wysiedlenie wielu mieszkańców mieści się mauzoleum. Miał być tu pochowany sam wielki Timur, jednak okazało się, że zginął niepodziewanie w Chinach i jego ciało nie dotarło aż tak daleko. Miejsce wykorzystano dla jego rodziny i nauczyciela bliskiego mu jak ojciec.

Polski cmentarz

Po wizycie w mieście umęczeni upałem podejmujemy wyzwanie, by znaleźć w pobliskiej okolicy jeden z cmentarzy polskich. Jest ich tutaj co najmniej cztery, o których wiemy. Przy bramie północnej szybko natrafiamy na cmentarz, zadbany, czysty, odczytujemy tablice i robimy zdjęcia pomnikom.

Samarkanda w remoncie

W niespełna dwie godziny docieramy do Samarkandy. Mimo wielkich obietnic, że to dopiero będzie najpiękniejsze miasto stykamy się z wielkim miastem w budowie. Pozamykane drogi bez żadnych informacji o objazdach, korki i hałas na ulicy. Zdenerwowani kierowcy i zniecierpliwieni ludzie podczas powrotów do domu. Pierwsze minuty w Samarkandzie znacznie różnią się od pobytu w poprzednich wielkich miastach Uzbekistanu.

Wieczorem wychodzimy jeszcze na kolację, tym razem taksówkami. Restauracja, którą odkrywa dla nas nasz przewodnik równie dobrze mogłaby być piękną restauracją z tarasem w Berlinie czy Stambule. Oczywiście w menu dania kuchni uzbeckiej, ale i europejskiej. Jemy smacznie i zadowoleni znowu taksówkami wracamy na nocleg do hotelu.

Pojechali i napisali: