Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Chorwacja rodzinnie 26.07-5.08.2021

Nie Koloseum


28-07-2021

Poranek i śniadanie

To nasz drugi dzień w Chorwacji. Musimy od rana wprowadzić trochę dyscypliny, bo mamy umówione spotkanie z lokalną przewodniczką w Puli. O 8 camping jeszcze śpi, kiedy razem z Olkiem wybieramy się po pieczywo, a potem do marketu po jajka i paróweczki. Jesteśmy pewnie jednymi z pierwszych klientów. Od razu przyjemniej wstawać kiedy pachnie śniadaniem. Tutejsze pieczywo łatwo wpasowuje się w nasze smaki. Pączki, zawijańce z makiem, bułeczki, chałka, burek z serem lub z mięsem, nikt nie będzie głodny.

Słowo na K.

Droga do Puli zajmuje nam zaledwie 25 minut, nie sposób przeoczyć wielkiego parkingu pod Amfiteatrem. Boże broń, by nazwać to coś łudząco przypominające Koloseum właśnie Koloseum. Uczymy się pilnować, gdy chcemy wymówić słowo na K, od razu poprawiamy się i poprawnie mówimy Arena lub Amfiteatr.

Pani Małgosia, która mieszka tutaj od 17 lat opowiada o tym miejscu jak o dobrym starym sąsiedztwie. Mierzy się dzielnie z pytaniami, czasami dziwnymi, a czasami zaskakującymi ze strony dzieciaków. Polegnie raz, gdy Olek zapyta ją o najbardziej popularne gry na telefon.

Sama arena jeszcze ciekawi wszystkich, ale trzy kolejne bramy wymagają od nas już małego szantażu i obietnic lodowych, by dzieciakom chciało się w południowym upale maszerować, zwiedzać i słuchać jednocześnie. Na szczęście lody robią swoje. Nowa porcja energii starcza, by przejechać do Poreca.

Poreč

Akurat to miasto nie robi na nas wielkiego wrażenia, słyszeliśmy bardzo różne opinie, od takich: - Jedźcie koniecznie, po takie: - To tylko turystyczna szmira.

Ale nie wstępujemy do żadnych z tych obozów. Całkiem przyjemny spacer z pięknym końcem w starej bazylice z zachwycającymi mozaikami. Zawsze warto pojechać i zobaczyć na własne oczy, jak wygląda dane miasto.

Jesteśmy głodni

Jedna z restauracji polecanych przez crolove.pl odpada, zamknięta i działa dopiero od 19:00, druga nie zdradza swoich godzin pracy w internecie, a pod podanym numerem nikt nie odbiera. Zatem jedziemy w ciemno, i dobrze, bo już sama droga łudząco przypomina Umbrię, a może jednak Toskanię? Lokal okazuje się pięknym obiektem, z wielkim placem zabaw, mnóstwem sal, pięknymi białymi obrusami, a przede wszystkim wybitną kuchnią. Zajadamy się i mięsem i owocami morza, dzieciaki z apetytem jedzą rybę. A gdy w krzakach odkrywają małą świnkę z prosiaczkami to radości nie ma końca.

Szykujemy niespodziankę

Wracamy na camping, by jeszcze szybko wskoczyć w stroje i wybrać się na basen oraz do morza. Padamy ze zmęczenia tuż przed północą, po równo siedzimy i my i dzieciaki. Czekamy jeszcze na pana z recepcji, który umówiony wcześniej ze mną przyjeżdża; wygląda tajemniczo zza rogu domu pytając, czy Zosia już śpi. Jutro Jej urodziny, a my chcemy udekorować taras.

Pojechali i napisali: