Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Od rana intensywnie świeci słońce. Idealnie, bo dziś w programie między innymi jezioro Sewan, którego tafla przybiera najpiękniejsze barwy przy pogodnym niebie.
Po wyruszeniu z hotelu mamy tylko do podjęcia bardzo ważną decyzję. Nasz miejscowy organizator i lokalny przewodnik informują o poważnych remontach na ostatnim odcinku drogi do klasztoru Geghard. Proponują w razie czego alternatywę... ale jednak decydujemy się z grupą, że spróbujemy tam dotrzeć. I na szczęście! Było co prawda trochę krążenia bocznymi drogami szutrowymi, podskakiwanie na wybojach i jazdy w chmurze kurzu, ale poszło zaskakująco sprawnie!
Warto było podjąć wyzwanie!
Po wizycie w klasztorze odwiedzamy jeszcze pogańską świątynię Garni i po lunchu w restauracji z ogrodem, jedziemy w końcu nad jezioro Sewan. A tam, jak to zazwyczaj, bajkowy krajobraz no i rześki wicher! Kilka osób z grupy zrezygnowało z podejścia do klasztoru Sewanavank kosztem buszowania po lokalnym wernisażu, także każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Znad jeziora wróciliśmy do Erywania prosto na kolację, odwiedzając kolejną restaurację w stolicy i smakując kolejnych lokalnych potraw. Było jeszcze bardziej wykwintnie i niż poprzedniego wieczoru, a do tego muzyka na żywo.
To był dłuugi i piękny dzień.
