Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Peru 8-23.11.2021

Trudny dzień na szlaku


20-11-2021

Poranna pobudka

Nosy na kwintę, bo  pada deszcz. Jeszcze przed śniadaniem było sucho, a teraz pada i to dość mocno. Szkoda, nie zamawialiśmy takiej pogody na nasz trekking. Najpierw jemy śniadanie i ruszamy do autobusu. Pojawili się nowi przewodnicy, którzy już po pierwszych minutach zaskarbili sobie naszą serdeczność. Są po prostu zupełnie inni niż ich poprzednicy.

Wspólnie docieramy do Ollantaytambo. Nikt nie ma wielkiej ochoty, by wyjść i zwiedzać ruiny w deszczu. Odpuszczamy sobie. Za to nasz pociąg stoi już na peronie, musimy tylko nadać nasze bagaże do przechowalni i możemy zajmować miejsca.

Podróż pociągiem

Nasza podróż potrwa zaledwie godzinę i 15 minut. Wysiadamy na 104 kilometrze, gdzie zacznie się dla nas trekking. Szybko zapadamy w sen, zawsze to kilkanaście minut więcej. Noc nie była zbyt długa i wielu z nas ma dolegliwości żołądkowe, co nie najlepiej spasowało się z planami na dzisiaj. Jednak trzymamy fason, bierzemy leki i wysiadamy gotowi na przygodę.

Przewodnicy szybko dzielą się nami na pół. Ci, którzy idą szybciej są na czole, a druga grupa z tyłu.

Ruszamy na szlak

Przed nami trudne podejście w górę, 6 km, które trzeba pokonać, by dojść do sporych ruin, gdzie zaplanowaliśmy lunch. Strome podejścia, przepaście i niewygodna ścieżka są wyzwaniem dla wielu z nas. Ale są i tacy, dla których to zwykła przebieżka. Mijają nas pojedynczy turyści, zapamiętujemy pana w ortezie do kolana i małą dziewczynkę z Tatą.

Są bardzo dzielni i zostawiają nas w tyle na trasie.

Co kilkaset metrów robimy postoje, co kilka kilometrów mamy przerwę na przekąskę, a potem jedną dłuższą na lunch. Marzenka i Beata wykorzystują przerwę na małą drzemkę, która okazuje się zbawienna dla obu Dziewczyn.

Nie bez problemów i grymasu na twarzy docieramy do Bramy Słońca. Trochę nam jednak ta trasa zajęła czasu. Została nam godzina do zamknięcia ruin. Zdążymy.

Pogoda piękna, nie za ciepło, nie za zimno, w sam raz na trekking. Piękna roślinność wokół nas, kwitną bromelie i orchidee.

O 17:00 nie zdążymy na ostatni autobus, ale nasz przewodnik łapie innego, który informuje autobusy, że jeszcze jedna grupa po Inca Trail schodzi z trasy.

Czekają na nas.

Mieszkamy w pięknym hotelu bardzo blisko natury w  samej Aguas Calientes.

Na kolację idziemy do Francuza. Porcje są wielkie, a najbardziej ucieszyła nas lemoniada, która okazała się być garnuszkiem albo bardziej precyzyjnie wiadrem z napojem.

Głosy stłumione, często zupełnie cicho przy stole, jesteśmy skonani. Tylko spać.

Pojechali i napisali: