Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dziś w końcu możemy się wyspać! Ruszamy dopiero po ósmej, ze spokojem i bez bagaży.
Naszym celem są zebry, które spotykamy kilka minut po wyjeździe z naszej lodży. Chcieliśmy jeszcze nasycić oczy tymi cudnymi zwierzakami. Na zebrach się oczywiście nie kończy — są jeszcze impale, żyrafy i guźce.
Zadowoleni wracamy do hotelu na kawę i tort urodzinowy Doroty, a nasze bagaże są w tym czasie pakowane na dach.
Przed południem ruszamy w kierunku jeziora Bunyoni.
Tak to już w Afryce bywa, że przejazd zaplanowany na 3 godziny trwa 5 i w sumie za bardzo nie wiadomo dlaczego.
Nad jezioro docieramy na późny lunch za to z jakim widokiem! Jemy na tarasie, tuż obok platformy widokowej, z której rozpościera się obłędny widok na jezioro i jego liczne wyspy. Te kilka godzin do kolacji to nasz odpoczynek — jest wiec czas, aby nacieszyć się pięknym hotelem, wypić dobre wino i nadrobić internetowe zaległości.
