Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Po śniadaniu spotykamy się na krótkim spotkaniu organizacyjnym. Omawiamy nasz program, plany, atrakcje dodatkowe. Okazuje się, że czeka nas ich niemało. Gdy wszystko zostaje ustalone, wychodzimy przed hotel, by wybrać rowery, które będą naszym środkiem lokomocji przez kolejne 9 dni.
Gdy wszyscy jesteśmy już gotowi, pada komenda „w drogę” i ruszamy w kierunku pierwszej z tutejszych plaż.
Anse Severe wzbudza zachwyt. Szeroka piaszczysta plaża, czysta woda, piasek o konsystencji mąki. Pluskamy się w wodzie, łapiemy pierwsze promienie słońca, a następnie decydujemy się sprawdzić jeszcze jedną plażę znajdującą się na północy wyspy.
Zanim dotrzemy do celu, zatrzymujemy się na soki owocowe z dodatkiem rumu i cieszymy się spotkaniem ze stałym rezydentem tutejszej plaży, czyli żółwiem Kacprem, jak nazwaliśmy go w grudniu.
Ten ze stoickim spokojem znosi sesję fotograficzną. I w końcu po pokonaniu ostatniego dzisiaj podjazdu naszym oczom ukazuje się Anse Patates.
Kolor wody zapiera dech w piersiach. Miejsce to wygląda jak z folderów reklamowych.
Trafiamy na przypływ więc miejsca na plażowanie nie ma zbyt wiele, my jednak wskakujemy do wody i więcej niczego do szczęścia nam nie potrzeba.
