Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
W końcu kiedyś trzeba. Przed południem postanowiliśmy zwiedzić trochę miasto.
Ruszamy najpierw do Św. Mikołaja, jego domek to zawsze niesamowita atrakcja. I tak samo jest tym razem.
Poza choinkami, bombkami, zawieszkami, łańcuchami jest i sam Mikołaj, który wraz ze swą Żoną pozuje do zdjęć i podśpiewuje głośne HO HO HO. Bawimy się jak dzieci, robimy kolejne małe zakupy z pamiątkami z Alaski.
To będzie charakterystyczny łuk z rogów łosi i karibu, w samym centrum miasta. Teraz muzeum, i choć czasem muzeum nie kojarzy się z wielką atrakcją to tutaj jest tego całkowitym zaprzeczeniem. Polecamy je każdemu, wielkie zbiory starych samochodów sparowanych ze strojami z epoki. Fantastyczna hala z pięknymi opisami i naprawdę imponującą kolekcją aut. Nie możemy się napatrzeć, szalejemy technicznie i fotograficznie.
Kolejny punkt programu to Muzeum Północy, piękny budynek na terenie campusu tutejszego uniwersytetu. Samo muzeum głównie przeprowadza przez historię Alaski nawiązując do dziejów powiązanych z Rosją i Japonią, odkrywa poszczególne gatunki zwierząt i ptaków, a nawet ma małą wystawę ze strojami. Bardzo ciekawe, chwytamy tutaj także w biegu lunch i pędzimy przebrać się do hotelu.
Nieopodal Fairbanks są gorące źródła, a poprzedza je szlak górski. I tak dzielimy się na grupki i ruszamy na szlak i do wody. Wieczorem kolacja w różnych miejscach, w każdym smaczna.
Dobranoc.
