Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Papua Nowa Gwinea 11-27.09.2022

Pamiątki z Papui


21-09-2022

Wstajemy z kurami

Marzył ten, kto myślał, że sobie pośpimy, już kilka minut po 4 w nocy budzi nas pianie koguta, pianie to mało powiedziane, ten kogut złośliwie wrzeszczał, darł się buntując wszystkie koguty we wsi, by robiły to samo. Mieliśmy wszyscy wrażenie, że pieje nam wprost do ucha. Nikt nie mógł tego nie słyszeć. Przewracając się z boku na bok dosypiamy jeszcze trochę.

Poranne śniadanie i ruszamy na zwiedzanie, najpierw wioska położona całkiem niedaleko, musimy przeprawić się łodziami tylko na drugi brzeg. Nasz przewodnik miał wprawdzie w planach podróż łodziami w dół rzeki i to nawet dwie godziny drogi stąd, ale wszyscy zgodnie podjęliśmy decyzję, że wolimy pokręcić się po okolicy aniżeli spędzić cztery godziny w łodzi.

Wioska już na nas czeka

Przygotowała piękne występy, cała społeczność wyległa na plac, by się z nami przywitać, potem fundujemy sobie odwiedziny w tutejszym kościele wybudowanym przy współpracy z polskim księdzem, o którym tylko słyszeliśmy. Piękna plebania i wspaniały kameralny kościółek, miejscowi gotują nam przed wejściem do niego powitanie na miarę biskupa.

Poznajemy też pana, który w imieniu księdza pełni opiekę nad kościołem i rozdaje komunię, zaprasza nas do swojego domu. Warunki bardzo podstawowe, mieszkają tu wraz z żoną i swoją 12 dzieci. Żona w kącie domu na palenisku identycznym, jakie mamy w naszym domu nad rzeką przygotowuje prażony maniok, dzieciaki leżą i śpią pod moskitierami na materacach, inne przyszły by się nam przypatrzeć z  bliska. Nie jest to bogata wieś, brakuje wszystkiego, nie mają prądu, a woda tylko deszczówka.

Pamiątki z Papui

Oglądamy pamiątki, które pojawiają się przy okazji każdej z naszych wizyt w wioskach bardzo spontanicznie wprost na ziemi przy trasach naszego przejścia.

Wracamy do naszej wioski, krótki odpoczynek, pokaz w domu mężczyzn, zakup pamiątek. Te nam narobiły wielkiego apetytu, po tym co zobaczyliśmy w  hotelu w Wewak, niestety tu jesteśmy stale raczeni nowoczesnymi pamiątkami stylizowanymi na te stare, ale dość nieudolnie. Jednak niektórym z nas udaje się wygrzebać jakieś małe skarby.

Popołudniem wybieramy się do jeszcze jednej wioski przy rzece. Piękne domy, bardzo zadbane obejścia, wspaniały choć całkiem nowy Dom Mężczyzn. Liczyliśmy na lepsze zakupy w reklamowanej galerii sztuki, ale skończyło się tylko na kilku drobiazgach. Asiunia wypatrzyła sobie piękne okrągłe muszle, ale cena w wysokości równowartości samochodu osobowego skutecznie osłabiła nasze zapędy zakupowe.

Czas na powrót

Słońce powoli chyli się ku zachodowi, piękne kolory pojawiają się na niebie, jak będziemy wysiadać z łodzi niebo będzie pięknie wybarwione na czerwono – pomarańczowo.

Nasz przewodnik po kolacji proponuje nam kolejny koncert bębnów w wiosce, ale po wczorajszych doznaniach, gdzie poza atmosferą w domu mężczyzn, sama muzyka nie powaliła nas z nóg zgodnie rezygnujemy.

Siedzimy sobie chwilę przy stole po kolacji, zupełnie niespodziewanie odwiedza nas Paweł, który jak się okazuje jest Polakiem mieszkającym w Kambodży, a teraz wraz z innymi czterema osobami z Polski zwiedza Papuę śladami Malinowskiego. Ale historia i to w takim miejscu.

Następny dzień!

Pojechali i napisali: