Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Papua Nowa Gwinea 11-27.09.2022

Zderzenie z rzeczywistością


13-09-2022

Lądujemy w Mt. Hagen

Nie wiemy kiedy uciekły nam dwa dni, jest 11 we wtorek a my lądujemy w Mt. Hagen, miejscowości położonej w górach. Widoki z okien samolotu, małego Fokkera przepiękne. Na lotnisku wszystko przebiega bardzo sprawnie i szybko. Odbieramy nasze bagaże a tu już spotykamy naszego opiekuna, który pakuje nas do samochodów i jedziemy do hotelu. Miejsce, które prowadzi to bardziej hostel aniżeli hotel, ale mamy schludne pokoje, ciepłą wodę i prąd. Mam porównanie z warunkami jakie przywitały mnie dawno, bo 14 lat temu w Papui indonezyjskiej, tu jest luksusowo. Zobaczymy jak będzie dalej.

Lunch przygotował nam kucharz, frytki, kurczak, sałatka, wszystko ok. Jesteśmy padnięci, ale nie możemy odpuścić sobie wolnego popołudnia, poza tym trzeba przestawić się na nowy czas, a to aż 8 godzin do przodu.

Ustawiamy telefony

Zanim ruszymy na zwiedzanie jedziemy do biura tutejszego największego operatora, by uruchomić zakupione przez nas na lotnisku karty sim. Wielka brama, strażnik przy wejściu, pozwalają nam wjechać. W pawilonach niczym namioty na środku trawnika pracuje 6 osób, które teraz zajmują się naszymi telefonami. To krok pierwszy, potem musimy udać się do kolejnego stanowiska, gdzie musimy dokupić pakiet danych i nabić karty. Coś nie działa jak powinno, potrzebny pan z dostępem do systemu telefonii. Głowi się nad nami ponad 5 osób, ale telefony nadal nie ruszają. Wreszcie wybija godzina zbiórki na wyjazd z hotelu, więc musimy jechać, zmieniamy samodzielnie ustawienia w swoich telefonach i nagle jeden po drugim zaczynają ściągać wiadomości, czyli zaczynają działać.

Plantacja kawy i herbaty, czyli miało być tak pięknie

W asyście Joshua naszego ochroniarza oraz Barani naszej opiekunki przewodniczki jedziemy najpierw na plantację kawy, a potem plantację herbaty. Po kilkunastu minutach docieramy do kawy, tu brama zamknięta na cztery spusty, jednak wpuszczają nas do środka i negocjują, trwa to dość długo, muszą zapytać managera, ale manager wróci za godzinę. Czyli koniec planów, nici ze zwiedzania, pocieszamy się, że przed nami jeszcze herbata. Niestety tam powtórka z rozrywki. Przy okazji dowiadujemy się, że nasza przewodniczka jest tak naprawdę recepcjonistką w hotelu oraz pokojówką, i słabo radzi sobie z angielskim. Piękny początek.

Resztkami sił jemy kolację i zapadamy w głęboki sen.

Następny dzień!

Pojechali i napisali: