Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Cel na dzisiaj to zabytki znajdujące się w centrum historycznego półwyspu, na placu Sułtana Ahmeda, czyli będące symbolem miasta Hagia Sophia i Błękitny Meczet.
Zanim jednak tam dotrzemy wskakujemy w tramwaj i jedziemy na drugi brzeg złotego rogu, by odwiedzić pałac Dolmabahce. To tutaj w połwoie XIX wieku przeniósł swą siedzibę z Pałacu Topkapi władca imperium osmańskiego. Pałac wybudowany na podobieństwo pałaców europejskich szkuje bogactwem, dekoracjami i ilością środków przeznaczonych na jego budowę (szacuje się, że było to aż 35 ton złota).
Z naszą przewodniczką wędrujemy przez kolejne komnaty, podziwiamy gigantyczny żyrandol, największy w Turcji dywan, czy kryształową klatkę schodową. Pałac jest wspaniały, jednak my jesteśmy zwolennikami prostoty Pałacu Topkapi. Zwiedzanie tego miejsca kończymy filiżanką kawy w kawiarni nad samym Bosforem. Słońce świeci, a przed nami rozpościera się przepiękny widok. Aż żal się stąd ruszać.
Wracamy do historycznego centrum, by najpierw odwiedzić świątynię Hagia Sophia – największą budowlę sakralną pierwszego tysiąclecia. By dostać się do środka, odstać musimy w długiej kolejce, jednak piękne wnętrze jest zdecydowanie tego warte. W kolejce wsłuchujemy się w opowieści o bogatej historii świątyni, a w jej wnętrzu szukamy śladów obecności religii chrześcijańskiej, jak i islamu.
Plan na dzisiejszy obiad to doner kebab. Zasiadamy więc w restauracji znajdującej się nieopodal głównegop placu, a na naszych talerzach pojawia się aromatyczne mięso, warzywa i ryż. Kuchnia turecka jest podobno jedną z najlepszych na świecie, a my staramy się to sprawdzić.
Po krótkim odpoczynku, posileni, ruszyć możemy na drugą część zwiedzania. Czeka nas przystanek na Hipodromie, a następnie wizyta w Błękitnym Meczecie, który niestety jest w renowacji, więc nie dane jest nam zobaczyć 21 tysięcy zdobiących jego wnętrze błękitnych płytek.
Ostatni punkt dzisiejszego programu to Cysterna Bazyliki. Schodzimy pod ziemię, by pospacerować się po największym w mieście podziemnym zbiorniku na wodę. 140 na 70 m, 336 kolum, o wysokości 9 m, gra świateł i głowy meduzy u podnóża filarów. To naprawdę robi wrażenie i cysterna trafia na naszą top listę.
Mało nam jeszcze wrażeń,dlatego wieczorem wybieramy się na pokaz Wirujących Derwiszy. Charakterystyczny taniec, to tak naprawdę medytacja w ruchu, która doprowadzić ma do zjednoczenia z Bogiem. Tancerze coraz szybciej kręcą się wokół własnej osi wznosząc ręce ku górze.
Było coś dla ducha, czas więc na pożywkę dla ciała. Zamujemy stolik w jednej z wielu restauracji i w świetnej atmosferze spędzamy kolejny wieczór w Stambule.
