Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
To dzień, na który wielu z nas czekało od początku wyprawy. Porannym pociągiem dojechaliśmy do sławnego 104. kilometra na trasie i ruszyliśmy Inka Trail. Pokonywaliśmy duże wzniesienia, kamienne stopnie i kolejne kilometry zatrzymując się co jakiś czas, by podziwiać piękne widoki.
Pogoda była dość mglista i padał deszcz, ale nastroje pozostały bardzo dobre. W końcu, po kilku godzinach marszu wśród palm, tropikalnych drzew i orchidei naszym oczom ukazał się niepowtarzalny widok na Bramę Słońca i Machu Picchu.
Wtedy wyszło piękne słońce i mogliśmy do woli cieszyć oczy widokami i robić zdjęcia. Potem było tylko lepiej! Doszliśmy do pięknego miejsca, skąd rozpościerał się nieziemski widok.
Zmęczeni dotarliśmy do hotelu i na miejscu okazało się, że… hotele nam zamieniono. Wylądowaliśmy w pięciogwiazdkowym egzotycznym ogrodzie, gdzie pokoje były między drzewami, śpiewającymi ptakami i piwnymi motylami. Każdy miał swój prywatny kominek!
Świętowaliśmy urodziny Danusi i było to idealne miejsce, by nabrać siły przed naszym ostatnim dniem zwiedzania.
