Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dzisiejszy dzień był bardzo muzyczny i taneczny. Odwiedziliśmy wyspy na jeziorze Titicaca, Uros i Taquile.
Na pierwszej mogliśmy zobaczyć jak zorganizowały sobie życie plemiona na pływających wyspach. Ich głównym budulcem jest trzcina, z której robi się właściwie wszystko: podłoże po którym się stąpa, domy, łodzie. Tubylcy pokazali nam jak żyją, czym się żywią, odśpiewali piosenkę w dialekcie aimara i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Po godzinie dotarliśmy do wyspy Taquile, gdzie to mężczyźni robią na drutach (i to jak!). Tam też ugoszczono nas pięknie, muzyką i tańcem. Mogliśmy nawet z nimi pląsać w kole i chociaż wydawało się to zupełnie proste, wysokość na której się znajdowaliśmy (3900 m n.p.m) dała o sobie znać i szybko dostaliśmy zadyszki ku uciesze lokalnych tancerzy.
Udaliśmy się spokojnie na spacer w przepięknych okolicznościach przyrody, tafla jeziora, jej kolor zachwycały nas na każdym kroku.
Restauracja do której dotarliśmy na lunch była prowadzona przez lokalną rodzinę i znów czuliśmy się jak wyjątkowi goście. Po obfitym obiedzie (wspaniałej zupie warzywnej i przepysznym pstrągu) ruszyliśmy przepiękną plażą do statku i wróciliśmy do portu w Puno.
Tam czekała na nas niespodzianka, ucieczka szkolna z wysokich partii Andów. Dzieci po raz pierwszy widziały białych ludzi i nastąpiła bardzo długa sesja fotograficzna, gdyż dzieci chciały mieć zdjęcie z każdym z nas! Czuliśmy się jak Gwiazdy Rocka.
Wieczorem wybraliśmy się do restauracji, która oprócz lokalnej kuchni oferowała występy folklorystyczne.
Daliśmy się ponieść występom tanecznym do tego stopnia, że delegacja naszej grupy również tańczyła na scenie.
Oprócz debiutu estradowego również premierę miała świnka morska. Na talerzu. To był kolorowy dzień!
