Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Nowa Zelandia 13.02-4.03.2023

Awaria samochodu


22-02-2023

Ruszamy na głuptaki

Jest jeszcze ciemno, kiedy ruszamy na głuptaki. Musimy dojechać kawałek za centrum, a jeden z mostów jest zamknięty i mamy objazd. Ale udaje się nam dotrzeć na czas. Tu wita nas starszy elegancki pan, zabiera do swojego busika i głosem niczym Krystyna Czubówna zaczyna snuć opowieść o wielkiej farmie, jej bogatym i to bardzo właścicielu, atrakcjach, jakie nas czekają.

Zaczyna powoli dnieć, na wschód słońca przyjdzie nam jednak chwilę poczekać, bo to dopiero na samym koniuszku przylądka.

Wysiadamy w magicznym miejscu, gdzie u naszych stóp znajduje się wielka kolonia głuptaków. Jedna z czterech, które można oglądać tutaj na przylądku. Nie możemy oderwać oczu od ptaków, jest ich tutaj mnóstwo.

Najpierw staramy się objąć je wzrokiem, potem wyszukujemy pojedynczych egzemplarzy, o których opowiada nam barwne historie nasz przewodnik. Schodzimy do krańca skały, skąd rozpościera się widok na kolejną kolonię ptaków.

Wschód słońca

Słońce wydaje się lada chwila wyłonić z oceanu, szykujemy aparaty i oczy i rzeczywiście w okamgnieniu mamy piękną kulę przed nami. Głuptaki wyraźnie ożywione pierwszymi promieniami słońca wykazują większą aktywność.

Wzbijają się do lotu! Jak to pięknie wygląda.

Mamy czas na kawę i herbatę, są truskawki i muffinki. W drodze do bazy zatrzymujemy się na krawędzi klifów z widokiem na całą okolicę. Pięknie to wygląda.

Pan żegna się z nami, my ruszamy na treściwe śniadanie u naszych gospodarzy.

Czas na pożegnanie i dalszą drogę, trochę więcej ruchu niż zwykle, bo to jedyna teraz trasa wyjazdowa z Napier. My jedziemy dalej na południe w kierunku Wellington, stolicy. Nocleg zmieniamy jednak na inny, mamy dzisiaj do dyspozycji cały domek z czterema sypialniami. Pięknie tutaj, bardzo przytulnie.

By nie zmarnować popołudnia, podejmujemy decyzję o wyjeździe na przylądek do latarni morskiej w okolicy kolonii fok.

Pogoda nagle się psuje

Zamiast pięknego słońca i nadziei na cudny zachód słońca, chmury wiszą bardzo nisko, zaczyna siąpić deszcz. Jedziemy w dwa auta, kiedy jedno z naszych aut przejeżdża przez most, a w  drugim pęka opona i mamy problem z felgą, nie da się dalej jechać.

Jak spod ziemi pojawia się nagle miejscowy Wyne, który pomaga nam natychmiast zmienić całe koło. Okazuje się, jednak, że to grubsza sprawa i potrzebujemy większej pomocy. Auto trzeba będzie holować. Ja zabieram dziewczyny do domu, mamy zamówioną kolację i korzystając z zasięgu oraz internetu w domu obdzwaniam pomoce drogowe i wypożyczalnię. 

Na nasze szczęście wszystko było ubezpieczone i możemy teraz bez obaw o koszty przekazać sprawę odpowiednim służbom. Moi panowie, którzy zostali w aucie, muszą zostać odebrani, a kluczyki przekazane pomocy drogowej. Zaskakuje mnie jak to szybko i sprawnie działa.

Dzień pełen przygód kończymy kolacją w apartamencie. Uff, ale się działo!

Następny dzień!

 

Pojechali i napisali: