Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Rozpoczynamy na dobre naszą podróż po Jordanii.
Amman przywitał nas deszczem. I śniegiem! Naprawdę!
Dla Jordańczyków mieszkających w jednym z najsuchszych krajów świata taka ilość wody to radość i błogosławieństwo. My wolałybyśmy słońce.
Odwiedzamy teatr rzymski i muzeum z ekspozycją tradycyjnych strojów jordańskich. Zaglądamy do bardzo nowoczesnego Muzeum Narodowego Jordanii. Wiedza ciekawie, nowocześnie podana. I pod dachem...
Byłyśmy też oczywiście na wzgórzu cytadeli, gdzie jak w soczewce skupiają się pozostałości wszystkich ludów, które tu się osiedlały, budowały własne świątynie, a nade wszystko warownie. Każdy, począwszy od Ammonitów, stąd Amman (!), poprzez Rzymian, na muzułmanach kończąc pragnął władać tutejszymi terenami, którymi biegł najważniejszy szlak handlowy starożytnego świata.
Na zakończenie dnia kolacja w lokalnym miejscu słynącym z mięsiwa.
Smacznie, choć wolimy bardziej eleganckie i przytulne klimaty. Za to ciepłe herbaty przy muzyce na żywo w kawiarni w down town to jest to
