Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Nie jest nam dane wyspać się tutaj dłużej niż do 6:00. Dzisiaj w planach trekking. Wczorajszy widok z punktu widokowego na Wielki Kanion zachęcił nas tylko do wyprawy w góry. Rzeczywiście panorama była niezwykła a kanion bardzo głęboki.
Jemy mocne śniadanie i po chwili wraz z naszym górskim przewodnikiem ruszamy w góry.
Zaczynamy trekking o 7:25, jesteśmy jednymi z pierwszych, którzy wchodzą na szlak. Stoiska z bransoletkami jeszcze śpią, podobnie jak kawiarnia na szczycie góry.
Idzie się nam bardzo dobrze, tym bardziej że pierwszy etap trekkingu to droga raczej w dół, a nie w górę. Mamy do pokonania 200 metrów przewyższenia. Po 1,5 godzinie marszu z przystankami na zdjęcia docieramy do najtrudniejszego mocno skalistego momentu, tu musimy się przecisnąć przez wielkie skały, ostre kamienie. Damy radę, całość wygląda pięknie, tym bardziej że zwieńczeniem trasy jest cudne jeziorko z idealnie krystalicznie czystą wodą.
Łapiemy oddech i wracamy. Trasa zgodnie z przypuszczeniami naszego przewodnika zajmuje nam 3,5 godziny. Wracamy do hotelu na szybką kąpiel i jesteśmy gotowi do drogi.
Poza Fortem w Bahla, który jest wielki i bardzo ciekawy zwiedzamy jeszcze Zamek w Jabreen. Oba miejsca bardzo ciekawe, choć upał daje się nam we znaki. Trekking i wczesna pobudka na pewno też.
Na szczęście jemy fantastyczny lunch, a potem wskakujemy do basenu w naszym hotelu. Wspólna kolacja i zasłużony odpoczynek.
