Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dzień dla naszej piątki zaczyna się bardzo wcześnie. Znowu pod osłoną nocy wracamy do miejsc, skąd wybieramy się na plażę w poszukiwaniu żółwic, ale i tym razem nie mamy szczęścia. Żółwi nie ma.
Za to spacer piękny, wschód słońca na plaży też cudowny.
Śniadanie, a po nim niespodzianka, zabieramy się na rejs tradycyjną drewnianą łodzią po lagunie.
Jest bardzo gorąco. Spragnieni chłodu doceniamy klimatyzowany busik. W Sur przerwa techniczna i jedziemy do kolejnej Wadi. Tu poza lunchem mamy okazję, by trochę pochodzić i zrobić piękne zdjęcia. Zbyszek wskakuje do wody. Nie uda się nam dojść do samego końca trasy, i zobaczyć jaskini, ale i tak mamy dość pięknych ujęć.
Stąd już tylko godzina drogi dzieli nas od pustyni. Na stacji benzynowej przepakowujemy się do samochodów 4x4 i jedziemy do naszego obozowiska. A tutaj klimat beduińskich namiotów. Zostawiamy tylko bagaże, łapiemy nasze aparaty i jedziemy na zachód słońca na wydmach. Widok piękny, wydmy mienią się odcieniami pomarańczu, a słońce jak na dłoni po chwili chowa się w piaskach pustyni Wahiba.
Kolacja, potem szisza i herbata z miętą pod gwiazdami.
Mamy kolejny piękny dzień za nami i wielki apetyt na kolejne atrakcje jutro.
