Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Wschód słońca i budzące się życie na plaży, rybacy wracający z połowu ryb, długi poranny spacer i kąpiel w dość wzburzonym morzu.
Po śniadaniu jeszcze mamy chwile na relaks i wyjeżdżamy na Allapuhza, by ostatnią noc naszej przygody spędzić na houseboats — pięknych dużych łodziach mieszkalnych, które są jednym z symboli Kerali.
Zatrzymujemy się w mieście, by wymienić pieniądze, wchodzimy też nieopatrznie do sklepu prowadzonego przez Kaszmirczyków. Jak łatwo się domyśleć, nie skończyło się tylko na wymianie waluty, ale na zakupach.
Spokojnie dojechałyśmy na nasze łodzie wczesnym popołudniem — akurat na lunch. Ponieważ grupa bardzo się ze sobą zżyła, będziemy płynąc na jednej z łodzi, oferującej większą przestrzeń wspólną — byśmy mogły razem spędzić czas.
Łagodny warkot silnika, mijane domostwa, wioski, ludzie kąpiący się w rzekach, pola ryżowe ciągnące się wzdłuż kanałów — to było naprawdę niezapomniane popołudnie. Pełne magicznej kobiecej mocy.
Zatrzymałyśmy się również przy jednym z nabrzeży, by przejść do świątyni Durgi. Po drodze kupiłyśmy olej kokosowy i knoty, by móc zapalić świecznik przed świątynią.
Przed nami ostatni wieczór w kameralnej grupie, pod gwiazdami, przy dźwiękach muzyki z garnka, przy odgłosach życia codziennego mieszkańców rozlewisk i przyrody w nocy – bardzo wyjątkowy i pełen kosmicznych energii…
