Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Na liczniku 4431 km. Dwie wyspy, prom, mnóstwo przygód po drodze. Przeglądamy zdjęcia i nie do wiary, że tyle udało się nam zobaczyć. Wizyta w Hobbitonie wydaje się tak bardzo odległym zdarzeniem, a dopiero co zaczynaliśmy trasę.
Mieliśmy wielkie szczęście z pogodą, ani razu nie pokrzyżowała nam planów, to dlatego zdjęcia są jeszcze piękniejsze, a wrażenia mocniejsze.
Self drive to jednocześnie wyzwanie i przygoda. Odpowiedzialność za auto, za wiezionych pasażerów, za dyscyplinę, ale i pełna niezależność w trasie, dzień, który można rozciągać jak z gumy i zwiedzać ile się da.
To także elastyczność w realizowaniu poszczególnych punktów programu. Była nas 8, każdy inny, każdy z własną listą punktów do zobaczenia na mapie Nowej Zelandii. Nie udało się zobaczyć wszystkich wypisanych punktów, ale okazało się, że w zamian widzieliśmy inne, może bardziej efektowne miejsca.
Było pięknie. Pewnie, że jesteśmy zmęczeni, a przed nami bardzo długi lot. Dla Oliwii rekordzistki teraz aż 5 lotów pod rząd, by dotrzeć na miejsce.
Wracamy i dopiero teraz będziemy porządkować wspomnienia.
