Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Podczas naszej namibijskiej podróży mieszkamy zawsze w miejscach wspaniale wkomponowanych w klimat dnia.
Dziś pobudka w domkach wprost zatopionych w naturalnym amfiteatrze skalnym. Gdy się pakujemy, ze wzgórza nawołuje pawian, ale zupełnie blisko nie chce się pokazać.
Po drodze przystanek na wypatrzone wśród kamieni welwiczje. Te niezwykłe rośliny potrafią w tych ekstremalnie suchych warunkach żyć nawet parę tysięcy lat! Co za wytrwałość!
Oglądamy też skamieniały las. Dawno, bardzo dawno temu, gdy istniał jeszcze jeden wielki kontynent powodzie i potężne procesy geologiczne sprawiły, że oglądamy w Namibii świetnie zachowane skamieniałe drzewa. Niezwykłe. A dookoła welwiczje.
Słonie, które nam się marzą, troszkę sobie z nas żartują. Stada przywędrowały tu wczoraj, choć dawno ich tu nie widziano, ale my widzimy jedynie ślady na drogach.
Po południu odwiedzamy wioskę Himba. Jedne z najpiękniejszych kobiet Afryki. Rzeczywiście piękne i pięknie ubrane. Plemię obfotografowywane od lat. Czy nie dopadło już ich trochę „wypalenie zawodowe”? Tak, taką Afrykę naturalną, bez polepszaczy smaku też spotykamy.
A po własnoocznie wypatrzonych welwiczjach odwiedzamy lud Damara. Pokazują nam z uśmiechem i zaangażowaniem tradycje ich przodków, rodziców, dziadów, pradziadów… Jak zrobić szczoteczkę do zębów z patyka z buszu, rozniecić ognień, uszyć ubrania z koziej skóry. I oczywiście taniec. Pełen energii i radości.
