Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dziś był absolutnie niezwykły dzień naszej namibijskiej podróży! Wstaliśmy skoro świt, a właściwie przed, by o świcie być już w Parku Narodowym Etosha.
Rozległe tereny, jednego z największych parków narodowych świata, to dom dla ogromnej ilości zwierząt.
Ten rok był kolejnym suchym i wody w jeziorze nie ma. Za to oczka wodne bywają często. A tam zwykle dużo się dzieje.
W Etosha witają nas zebry. Lwy robią nam niezwykłą niespodziankę i podczas polowania spacerują tuż obok nas. Zresztą na pożegnanie też je spotkamy. Stada impali i skoczników są niemal wszędzie.
Czasem pojawiają się eleganckie oryksy czy piękne kudu. Naszym marzeniem są jeszcze słonie. I spotykamy je! Dużą rodzinę przy wodopoju i kolejne 3 z całkiem bliska, także przy wodzie.
Żyrafy okazuje się zobaczyć najłatwiej, bo zabawnie wystają ponad busz.
Jutro znów safari, z marzeń zostało nam jeszcze spotkanie nosorożca. Kto wie…
Następny dzień!
