Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Mimo sporej różnicy czasowej – aż 7 godzin do przodu w stosunku do czasu polskiego – zaczynamy o 7.00 rano jogą. Szala, w której odbywamy nasze zajęcia, nazywa się Shiva shalla. Odnajdujemy w tej nazwie symboliczne znaczenie. Hinduistyczne bóstwo — Sziwa — jest jednocześnie niszczycielem i stwórcą. W dziedzinie duchowości zniszczenie jest konieczne, aby ewoluować, dlatego jest on również uważany za najważniejszego jogina lub patrona jogi.
Paulina zaprosiła nas na rajską wyspę Bali na warsztaty poświęcone pracy z jednej strony z duchem naszej wolności i niezależności, a z drugiej – z granicami.
Zaczynamy naszą codzienną praktykę, podczas której przyglądamy się temu, co naszą wewnętrzną wolność ogranicza. Dowiadujemy się, krok po kroku, jak praktyka jogi może nam dodać odwagi i podnieść na duchu, by łatwiej przekraczać własne uwikłania. Trenujemy się w ustanawianiu granic. Uczymy się rozpoznawać granice, które ustanawia nasze własne ciało. Rozmawiamy i przyglądamy się praktykom jogicznym, które budują w nas poczucie wewnętrznej wolności.
I, jak zawsze, dużo się śmiejemy w bezpiecznej, serdecznej przestrzeni.
Nasze ciała, zmęczone podróżą, domagają się odpoczynku i relaksu. Słuchamy ich. Udajemy się wspólnie do Ubud a tam do balijskiego spa, gdzie każda z nas oddaje się na 90 minut w ręce profesjonalnej balijskiej masażystki, która odnajduje obolałe miejsca i w zręczny sposób usuwa napięcia. Jest to niezwykle przyjemne i odprężające doświadczenie. Wychodzimy pachnące olejkami o zapachu trawy cytrynowej, jaśminu, czy magnolii. Na naszych twarzach gości szeroki uśmiech, a krok stał się lżejszy.
Robimy pierwsze rozeznanie zakupowe w Ubud – no cóż… przyznajemy się – lubimy zakupy a Bali to raj dla osób, które poszukują pięknych oryginalnych rzeczy.
Podczas lanczu na każdą z nas czeka przy talerzu czerwona róża – symbol miłości, my odczytujemy to również jako symbol miłości do samych siebie. Czujemy ogromną wdzięczność, że możemy być tutaj razem na Bali, cieszyć się swoim towarzystwem i przeżywać tę wspaniałą przygodę w „MIEJSCU MOCY”.
Po lanczu udajemy się do „Sacred Monkey Forest – Świętego Lasu Małp w Ubud. To magiczne miejsce utożsamia duchowość balijską, gdzie duchy opiekuńcze i demony można spotkać na każdym kroku. Dżungla, olbrzymie figowce bengalskie, omszałe posągi bóstw i zwierząt ukryte w gęstwinie roślinności i wszędobylskie makaki długoogoniaste, których w tym świątynnym rezerwacie żyje ponad 1000…
Spacerujemy po lesie, będącym sanktuarium i rezerwatem, którym nadal władają małpy, i funkcjonują świątynie. Zaczynamy rozumieć balijską filozofię, która nazywa się Tri Hita Karana, która nam też jest bardzo bliska. Dosłowne tłumaczenie to „trzy przyczyny szczęścia”.
Trzy przyczyny, o których mowa to:
Harmonia między ludźmi poprzez wspólną współpracę i promowanie współczucia
Harmonia z naturą, dbanie o przyrodę i jej ochrona
Harmonia z Bogiem, przejawiająca się w licznych rytuałach i ofiarach
